sobota, 4 maja 2013

[Fix me: Rozdział 2] Separate yourself from what compels you to relinquish of us.

Tytuł opowiadania: Fix me
Rozdział: II
Tytuł rozdziału: Separate yourself from what compels you to relinquish of us.
Paring: Taemin x Minho (2MIN)
Ostrzeżenia: brak
Rozdział pisany przy: Expect

Od autorki: Przyznam szczerze, że długo zabierałam się do napisania tego partu i nie jestem w pełni usatysfakcjonowana z tego, co mi wyszło. Niestety moja wena ostatnio coraz bardziej mnie opuszcza, więc staram się chociaż troszkę z niej wycisnąć, bo zawsze mam tak, że najgorzej zaczyna mi się pisać, a potem to już wszystko jakoś leci. Wybaczcie mi, jeśli ta część się Wam nie spodoba. Będę się starać jeszcze bardziej, żeby następne były lepsze. I mam wielką prośbę: Jeśli ktoś wiedziałby jaki teledysk był moją inspiracją do napisania tego opowiadania, to proszę, nie piszcie w komentarzach o tym, bo chciałabym, żeby chociaż kilka osób miało radość z czytania bez uprzedniego dowiedzenia się o zakończeniu tej historii. Ach, i dziękuję Wam za wszystkie komentarze. Wiecie, że Was kocham, prawda? ;* Życzę miłego czytania! ;)



     Następny tydzień minął mi na chodzeniu do szkoły, treningach i spotykaniu się z Kibumem. Niemal całkowicie zapomniałem o tym incydencie, który miał miejsce na zawodach tanecznych. Nie myślałem o tamtych zdjęciach ani o tym, że wreszcie poznałem imię osoby, która tak często mnie fotografowała. O dziwo, nie czułem się dziwnie z faktem, że ktoś robił mi zdjęcia. Nigdy tego nie lubiłem i zawsze uciekałem od osób z aparatem, bo nigdy nie uważałem siebie za osobę fotogeniczną. Zresztą, przed aparatem czułem się dziwnie nieswojo - tak jakby ten obiektyw mógł uchwycić kawałek mojej duszy i odebrać mi go na zawsze.
      Dzisiaj nie miałem czasu na rozprawianie na temat zdjęć i fotografowania, bo wreszcie nadeszła sobota, a ja postanowiłem poświęcić ją na błogim lenistwie i nieróbstwie. Miałem zamiar przesiedzieć cały dzień w domu, może oglądnąć jakiś film, ale przede wszystkim chciałem odpocząć od tej męczarni, którą zapewniali nam w szkole. Niestety moje błogie szczęście nie trwało zbyt długo, bo już o ósmej rano zostałem wyrwany z łóżka przez moją starszą siostrę. 
     Chaerin miała dwadzieścia osiem lat i narzeczonego, z którym miała zamiar niedługo wziąć ślub. W końcu do tego chyba ma prowadzić narzeczeństwo, prawda? Ja dalej nie mogłem się nadziwić tym, że moja siostra znalazła sobie kogoś na dłużej niż dwa dni. Od zawsze moi rodzice mieli z nią utrapienie, bo co jakiś czas sprowadzała nowych chłopaków do naszego domu i zapewniała ich, że to z pewnością jest "ten jedyny". Po kilku dniach okazywało się, że zerwała z nim z jakieś błahego powodu, np. kolor jego włosów nie pasował do jej nowych butów. Kto normalny zrywa o taką rzecz? Ach, ale to była cała Chaerin. Mimo tego wszystkiego i tak ją bardzo kochałem. Nie byliśmy takim rodzeństwem, które cały czas się kłóci, wręcz przeciwnie - zawsze się wzajemnie wspieraliśmy.
     To znaczy kochałem ją aż do tego momentu. Nienawidziłem, gdy budziła mnie tak wcześnie dla jakiejś swojej głupiej zachcianki. Nie słuchałem nawet tego, co do mnie mówiła, tylko momentalnie obróciłem się na drugi bok i zakryłem głowę poduszką, zaciskając ją na uszach. Ona nie dawała za wygraną i cały czas szarpała moją kołdrą, krzycząc przy tym jakieś niezrozumiałe dla mnie rzeczy.
      W końcu nie wytrzymała i zaczęła mnie dźgać palcami w żebra, czego wręcz nienawidziłem. Od razu odskoczyłem od niej jak oparzony i wygramoliłem głowę spod poduszki. Nie chciałem nawet wiedzieć jak cudnie muszą prezentować się moje roztrzepane we wszystkie strony kosmyki włosów.
      - Minnie, czemu Ty mnie nigdy nie słuchasz? - spytała z nadąsaną miną. - Potrzebuję twojej pomocy! Pamiętasz co mi obiecałeś wtedy, gdy wyciągnęłam cię z tej głupiej imprezy i o niczym nie powiedziałam rodzicom? Teraz przyszedł czas na to, żebyś mi za to odpłacił.
      Skierowałem na nią swoje nieprzytomne spojrzenie i przeczesałem dłonią splątane kosmyki włosów, z powrotem kładąc głowę na poduszce.
      - A co? Teraz to ty masz ochotę na wypad na imprezę i mam nic nie mówić twojemu narzeczonemu? - odpowiedziałem rozbawionym głosem, na co ona tylko jęknęła przeciągle i wyrwała mi poduszkę spod głowy, uderzając mnie nią w plecy.
      - Nie o to chodzi, głupku! - odparła swoim poważnym głosem, ale znałem ją na tyle dobrze, że wyczułem w nim rozbawienie. - Musisz mi pomóc w moim salonie fryzjerskim.
      Chwilę zajęło mi przetrawienie tej informacji. Gdy wreszcie dotarła do mojego mózgu, zerwałem się z łóżka i w momencie stanąłem na nogi, spoglądając na moją siostrę, jak na kogoś, kto właśnie uciekł z psychiatryka. Ja i zakład fryzjerski? Czy ona się dobrze czuje?
      - Znowu posłodziłaś dzisiaj swoje płatki na śniadanie?
      - Tak, i były pyszne, ale nie w tym rzecz... - urwała swoją wypowiedź. - Hyorin się pochorowała, a ja potrzebuję kogoś, kto pomoże mi przy tych wszystkich klientach. Przecież nie dam sobie rady sama... Nie liczę już tych kilku innych pomocnic. Nie będziesz musiał nikogo obcinać ani nic z tych rzeczy. Po prostu pomożesz mi w niektórych czynnościach, dobrze?
     Popatrzyła na mnie swoimi dużymi niebieskimi oczami, takimi samymi jak moje, starając się zachować słodko, ale ja i tak dalej miałem ją za kompletnego dziwaka. Już miałem odpowiedzieć, że nie ma nawet o tym mowy, ale ona mnie uprzedziła:
     - Dongsaeng! Pomogłam ci ostatnio, pamiętasz? Miej chociaż odrobinę honoru i pomóż swojej kochanej noonie w potrzebie.
     Przeczesałem dłonią włosy i spojrzałem na nią groźnym wzrokiem, jednak czułem, że mój opór maleje. Westchnąłem głośno i wzruszyłem ramionami.
     - Chyba wychodzi na to, że nie mam wyjścia...
     - Dziękuję! - krzyknęła rozradowana i od razu przypadła do mnie, żeby móc pocałować mnie w policzek. - Kto jest moim ukochanym braciszkiem?
     - Pewnie ja, w końcu nie masz innego - niestety nie usłyszała tych słów, bo już wypadła z mojego pokoju, żeby móc szykować się do pracy.
     - Za półgodziny widzę cię na dole, Minnie! - krzyknęła jeszcze do mnie i na tym się skończyło.
     Dlaczego ja zawsze tak łatwo ulegam ludziom? Ech, moja siostra zawsze niecnie wykorzystuje moje braterskie uczucia. Potrząsnąłem tylko głową, myśląc o swojej głupocie - W co ja się w ogóle wpakowałem? Chwilę potem zebrałem kilka rzeczy z szafy i ruszyłem w kierunku łazienki. Tam szybko pozbyłem się swojej pidżamy, na którą składał się stary sprany czarny podkoszulek i dresowe spodnie, i wziąłem szybki prysznic. Nie miałem dużo czasu, więc szybko założyłem na siebie wybrane ubranie i pozostawiłem swoje włosy mokre, gdyż zabrakłoby mi czasu na ich wysuszenie.
      Zbiegłem szybko na dół, a po drodze zahaczyłem jeszcze o kuchnię, z której zabrałem jedynie jabłko. W końcu śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, prawda? Zszedłem akurat w ostatnim momencie, bo moja siostra już zabierała się do samochodu. Wymieniliśmy tylko krótkie spojrzenia i razem wpakowaliśmy się do jej auta.
      Dzisiejszy dzień był naprawdę bardzo ładny i pozytywnie nastrajał do życia. Słońce świeciło jak szalone - wreszcie po tych dniach przepełnionych deszczem. Miałem już dość tej dżdżystej pogody, więc cieszyłem się, że wreszcie jest ciepło. Nigdy nie lubiłem zimna, a na zimę zawsze zaszywałem się w swoim cieplutkim domu i rzadko kiedy wystawiałem nos poza jego granice. Oczywiście dalej musiałem chodzić do szkoły, ale spędzałem tam najmniej czasu jak tylko mogłem i od razu wracałem do domu.
      Po kilkunastu minutach zajechaliśmy przed salon fryzjerski mojej siostry. Nie rozumiałem jej zachwytu nad tym zakładem, ale postanowiłem niczego nie komentować. Prawda jest taka, że mimo wszystko moja siostra była jedną z najlepszych fryzjerek w Seulu, więc codziennie miała u siebie całą masę klientów.
     Wszedłem do środka i od razu w moje nozdrza uderzył zapach lakieru do włosów połączonego z dziwnym cytrynowym zapachem szamponu. Nienawidziłem fryzjerów. Nigdy nie pozwalałem, żeby ktoś robił coś z moimi włosami - jeśli już to zawsze sam starałem się je podcinać, albo po prostu prosiłem o to Chaerin. 
     Wszystkie głowy obróciły się w naszą stronę, a ja lekko ukłoniłem się przed wszystkimi i poszedłem za zaplecze, żeby domówić wszystkie szczegóły z siostrą. Niestety ona potraktowała mnie prawie jak powietrze. Rzuciła do mnie tylko tyle, żebym najpierw zabrał się za umycie luster. No i tyle z tej bratersko-siostrzanej miłości. Westchnąłem przeciągle pod nosem i wziąłem ze sobą szmatkę i płyn do mycia luster. Wszedłem powolnym krokiem na salę, ale czułem się tak, jakbym szedł na ścięcie.
     Po kilkunastu minutach wykonywałem wszystkie te czynności mechanicznie. Psiknąć płynem na lustro. Wytrzeć ścierką. I tak cały czas. Po chwili jednak mój umysł zarejestrował odgłos brzęczącego dzwonka przy otwieranych drzwiach do salonu, a ja w lustrze zauważyłem, że wchodzi przez nie jakiś mężczyzna. Pierwszy raz widziałem tutaj faceta. 
     Dopiero później zdałem sobie sprawę, że to nie jest byle jaki chłopak, ale Minho. Ten sam, który wtedy robił mi zdjęcia. Jeszcze mnie nie zauważył, ale podszedł do mojej siostry i zaczął coś do niej mówić, a ja odruchowo zasłoniłem twarz ścierką i zacząłem wycofywać się w kierunku drzwi na zaplecze. Wcale mnie nie widzisz, jestem tylko jedną z wielu osób, które tutaj pracują, czarowałem go w myślach i miałem nadzieję, że mnie nie zobaczy. Wszystko wyszłoby pięknie, gdyby nie głos mojej siostry, który udaremnił moją ucieczkę:
     - Mógłbyś się zająć naszym klientem? - spytała słodkim głosem. - Chciałby małe strzyżenie, ale niestety wszystkie nasze fryzjerki są zajęte. Na razie wystarczy, że umyjesz jego włosy, a potem dziewczyny zajmą się resztą.
     Co znowu?! Czemu mam myć mu włosy? Co to ma niby być? Przecież one wyglądają całkiem normalne, więc nie widzę sensu w tym, żeby myć komuś włosy. Popatrzyłem zza ścierki na moją siostrę, a ona tylko uśmiechnęła się do mnie słodko. Zmrużyłem oczy i przejechałem kciukiem po swoim gardle, pokazując, co teraz o niej myślę. Na całe szczęście Minho tego nie widział, gdyż był zbyt zajęty siedzeniem na fotelu i przeglądaniem jakiegoś głupiego czasopisma.
     Wziąłem głęboki oddech i powoli poszedłem w jego kierunku, stając za jego plecami, tak żeby nie mógł mnie zobaczyć. Sam nie wiem dlaczego chciałem się przed nim ukryć. Po prostu wydało mi się to trochę niezręczne. W końcu oderwał się do swojego czasopisma, ściągnął czarną czapkę z głowy i już miał się odwracać, żeby na mnie spojrzeć, ale ja odruchowo chwyciłem go za głowę i ustawiłem ją prosto. Ach, całe szczęście, że przed nami nie było żadnego lustra.
     - Proszę zamknąć oczy - powiedziałem cichym głosem, mając nadzieję, że go nie rozpozna.
     O dziwo, nic nie powiedział, tylko posłusznie zamknął oczy, a ja odchyliłem jego głowę do tyłu i ustawiłem zaraz pod małym kranem, który znajdował się nad czarną miską. Odkręciłem powoli wodę i zmoczyłem jego włosy, starając się oblać je wodą ze wszystkich stron. Było w tym coś dziwnie... intymnego? Sam do końca nie potrafiłem tego dobrze ująć, ale czy to nie dziwne, że bawiłem się włosami osoby, którą spotykam po raz trzeci w swoim życiu? Stanowczo nie rozumiałem tego, jak te wszystkie fryzjerki mogą to codziennie znosić.
     Nalałem na dłonie trochę szamponu i zacząłem wmasowywać go w jego czarne włosy. Właśnie w tym momencie przed moimi oczami przeleciał mi ten moment, w którym zrobił mi to pierwsze zdjęcie oraz ten, w którym poznałem jego imię. Uśmiechnąłem się do swoich wspomnień i przez nieuwagę przejechałem szamponem po jego prawym oku. Minho momentalnie się za nie chwycił, cicho sycząc, a ja podałem mu ręcznik, którym mógłby wytrzeć twarz. Co się ze mną stało, że zrobiłem coś takiego?
      Moja siostra od razu do nas podbiegła i zaczęła go przepraszać, a on tylko zbywał ją machnięciem ręki. Kiedy wreszcie obrócił twarz w moim kierunku miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Wyczuwałem, ze miał ochotę do mnie coś warknąć, ale po chwili rozpoznał moją twarz, a jego oczy zrobiły się jeszcze bardziej żabie niż zwykle.
      - Przepraszam, nie chciałem tego zrobić - ukłoniłem się przed nim, zagryzając z niepokojem dolną wargę.
      - W porządku - powiedział słabo i jął znowu wycierać swoje oko ręcznikiem. - Nic się nie stało.
      - Może od teraz ja się panem zajmę - wtrąciła się moja siostra, gromiąc mnie wzrokiem.
      Jeszcze raz się przed nim ukłoniłem, a po chwili wróciłem na zaplecze, siadając na najbliższych kartonach. Musiałem znaleźć oparcie dla nóg. Nic wielkiego się nie wydarzyło, ale jakoś czułem, że ten mały incydent może zaważyć na naszej znajomości. A ja bardzo nie chciałem, żeby skończyła się, zanim na dobre się rozpoczęła.
      Siedziałem tam jeszcze kilkanaście minut, aż wreszcie wróciłem do salonu i spostrzegłem, że Minho właśnie wychodzi z budynku. Z jednej strony mi ulżyło, a z drugiej chciałem, żeby był tutaj jeszcze chwilę dłużej. 
     Już miałem wrócić do swoich obowiązków, gdy zauważyłem, że zostawił na krześle swoją czapkę. Od razu do niej podbiegłem i chwyciłem w dłonie, zastanawiając się, w którą stronę mógł pójść jej właściciel. Nigdy tak nie reagowałem. Jednak ten jeden raz chciałem zobaczyć go ponownie. Chciałem sprawić, żeby nasza znajomość wreszcie weszła na właściwe tory.
     - Noona, muszę coś szybko załatwić! - krzyknąłem do Chaerin. - Postaram się niedługo wrócić!
     Słyszałem, że chciała coś do mnie powiedzieć, ale wybiegłem już z salonu i popędziłem w kierunku, w którym wydawało mi się, że szedł Minho. Rozglądałem się chwilę za nim, ale wreszcie zauważyłem przebłysk jego czerwonej kurtki, gdy skręcał za rogiem, więc szybko pospieszyłem w tym kierunku. Kiedy znalazłem się już na tyle blisko niego, zauważyłem, że wszedł do jakiejś kamienicy. Wyglądała na opuszczoną. Czy on naprawdę tam mieszka?
     Niepewnie wszedłem do środka i podążyłem powoli schodami w górę, uważnie stawiając kroki, żeby drewno nie trzeszczało za bardzo pod moimi stopami. Kiedy wyszedłem na samą górę, zobaczyłem, że to małe studio, w którym Minho właśnie zabierał się do fotografowania martwej natury. Schowałem się w cieniu i przez chwilę w skupieniu studiowałem jego skupioną sylwetkę przy pracy. Pierwszy raz stwierdziłem, że ktoś może wyglądać cudownie podczas wykonywania swojej pasji. Zacząłem zastanawiać się czy ja też wyglądam tak, gdy tańczę.
     Po chwili zauważyłem, że Minho towarzyszy drugi chłopak. Zmarszczyłem lekko brwi i dalej obserwowałem ich z ukrycia. Kto to jest? Zacząłem dziwnie czuć się z uczuciem, które podpowiadało mi cały czas, że to jego chłopak. Matko, dlaczego ja w ogóle o tym pomyślałem?! Dlaczego Minho miałby mieć chłopaka? Przecież to pewnie normalny facet, który ugania się na imprezach za dziewczynami i wypija litry alkoholu.
     W końcu się przełamałem i wyszedłem z ukrycia, niepewnie pukając w otwarte drzwi. Dwie pary oczu momentalnie skierowały się w moim kierunku, a ja nagle zapomniałem dlaczego się tutaj znalazłem. Zacisnąłem palce na materiale jego czapki i odetchnąłem głośno, robiąc krok do środka pomieszczenia.
     - Przepraszam, że przeszkadzam - powiedziałem niewyraźnie. - Po prostu... Zostawiłeś czapkę w salonie i postanowiłem ci ją oddać.
     Spojrzał na mnie swoimi dużym brązowymi oczami i powoli odłożył aparat na trójnóg, a następnie podszedł do mnie i mimowolnie potarł dłonią jeszcze lekko zaczerwienione od szamponu oko. Zaśmiałem się nerwowo, co on skomentował tylko lekkim wykrzywieniem ust.
     - Szedłeś za mną całą drogę, żeby dać mi tę czapkę? - spytał, zabierając ją z moich rąk.
     Zająknąłem się. Czy to dziwne, że chciałem mu ją oddać? Nagle poczułem się przytłoczony jego spojrzeniem i miałem ochotę skulić się w sobie. Przełknąłem głośno ślinę i zdobyłem się na wyjaśnienie. A raczej zacząłem się bronić.
     - Wiesz... Zawsze mogłem zostawić tę czapkę w salonie i oddać ją jakiemuś biednemu. Może jemu bardziej by się przydała?
     Drugi chłopak, który stał oparty plecami o ścianę z założonymi dłońmi, parsknął śmiechem. Minho obrócił głowę w jego kierunku i przewrócił oczami, widząc jego jeszcze bardziej rozbawioną reakcję.
     - Nie, nie - zaczął mówić - dobrze, że mi ją oddałeś, ale po prostu... Ach, zresztą nieważne.
     Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie w ciszy, aż wreszcie Minho pierwszy odwrócił wzrok. Ha, chociaż w tej małej bitwie na spojrzenia odniosłem zwycięstwo. Jednak po chwili mina mi zrzedła, gdy usłyszałem jego głos:
     - Skoro już tutaj jesteś to pozwól na chwilkę.
     Chwycił mnie za nadgarstek, na co ja zareagowałem zdziwionym spojrzeniem i zacząłem się lekko wyrywać, ale jednak po chwili pozwoliłem, żeby zaprowadził mnie za stolik z martwą naturą, który po chwili odsunął w kąt. Patrzyłem na niego zdezorientowany, a on kazał mi stać w tym miejscu, po czym wrócił za aparat.
      - O nie, nie! Żadnych więcej zdjęć - powiedziałem stanowczym tonem, jednak mimowolnie zacząłem się śmiać.
      - Pozwól mi zrobić chociaż kilka! - odpowiedział równie rozbawionym głosem Minho. - Popatrz na aparat i... po prostu bądź sobą, to w zupełności wystarczy.
      Nienawidziłem stać przed aparatem. Nie potrafiłem pozować, nie byłem fotogeniczny, a już na pewno nie wystarczyło, żebym był sobą. Skuliłem się lekko i zacisnąłem dłonie za plecami, spoglądając na chłopaka zza swojej przydługiej grzywki. Usłyszałem odgłos zrobionego zdjęcia i mimowolnie lekko się wzdrygnąłem. Tak nagle byłem boleśnie świadomy każdej części mojego ciała i nie wiedziałem co mam z nimi zrobić. Jak ustawić ręce? A co zrobić z nogami? Mam patrzeć w aparat czy udawać, że w ogóle go nie widzę? Przez chwilę jeszcze czułem się bezradny, a Minho zrobił mi kilka zdjęć po czym podniósł oczy nad aparatu.
     - Nie wstydź się - powiedział aksamitnym głosem. - Ja nie mam zamiaru cię ugryźć, a aparat tym bardziej. Poruszaj się trochę, pokaż mi siebie. Zapomnij o tym, że jest tutaj aparat, po prostu zachowuj się tak jak cały czas.
      - Bardzo mi to pomogło... - burknąłem pod nosem, na tyle cicho, żeby mnie nie usłyszał.
      Jednak po chwili przestałem się martwić aparatem i zachowałem się tak jak zawsze. Nie stałem już prosto, w skurczonej pozie, ale przechadzałem się, zadzierając głowę i oglądając każdy kąt w studiu. Żeby ułatwić nam pracę drugi chłopak, który dalej stał w tej samej pozycji, włączył z głośników muzykę. Nigdy nie przepadałem za takimi ruchliwymi piosenkami, ale do tej jednej aż miałem ochotę tańczyć. Mimowolnie moje ciało zaczęło poruszać się w rytmie piosenki i już po chwili zacząłem tańczyć - sam dla siebie, nie dla innych osób.
     Dopiero, gdy utwór się skończył, zdałem sobie sprawę, że przecież cały czas występowałem przed aparatem. Minho podniósł się i popatrzył na mnie swoimi błyszczącymi oczami. Na jego ustach wykwitł wielki uśmiech, który udzielił się również i mnie. Po chwili szybko do mnie podszedł, a z bliska zobaczyłem, że jego policzki nabrały zdrowych rumieńców.
     - Jesteś fenomenalny! Nawet nie wiesz jak cudowne wyszły te zdjęcia - powiedział podekscytowany. - Chodź ze mną, wywołamy je.
     Wziął mnie za nadgarstek, a w drugą rękę chwycił aparat i zaciągnął do pomieszczenia, mieszczącego się po przeciwnej stronie pokoju. Pozwoliłem mu wywoływać zdjęcia, a sam chodziłem po całej ciemni i oglądałem jego prace, które miał przypięte małymi drewnianymi spinaczami na grubym sznurku. Robił naprawdę przepiękne zdjęcia. Sprawdzał się niemal we wszystkim: zaczynając od ujęć przyrody, a kończąc na portretach.
     Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że zobaczyłem swoje zdjęcie pośród innych. Faktycznie, nie pomyliłem się. Wisiało tam. To było to ujęcie, które zrobił mi, gdy przez przypadek wszedłem mu w kadr. Przyglądałem się swojej twarzy i stwierdziłem, że jest ono naprawdę bardzo udane. Jak nigdy nie lubiłem swojego wizerunku na zdjęciach, tak to jedno wyjątkowo mi się podobało.
     - I skończyłem - usłyszałem jego zadowolony głos. - Chcesz zobaczyć.... O, widzę, że znalazłeś to zdjęcie.
     Odwróciłem się w jego kierunku i zobaczyłem, że stoi zaraz za mną, spoglądając na moją twarz. Poczułem się nieco skrępowany i odsunąłem się kawałek, a po chwili z powrotem spojrzałem na swoją twarz na tym ujęciu.
     - Dlaczego je zatrzymałeś? - spytałem powoli, nie patrząc mu w oczy.
     - Sam nie wiem - odpowiedział po dłuższej chwili. - Po prostu... To chyba najładniejsze ujęcie, jakie udało mi się uchwycić. 
     Ponownie spojrzałem w jego oczy i zobaczyłem w nich zakłopotanie jak i zafascynowanie. Zafascynowanie mną czy tym zdjęciem? Ach, chociaż... Czy to nie wychodzi na jedno i to samo? 
     - Jesteś naprawdę niesamowicie fotogeniczny. Spójrz na resztę zdjęć, które zrobiłem ci dzisiaj.
     Wziąłem od niego plik fotografii i zacząłem je przeglądać. Zdjęcia były naprawdę bardzo dynamiczne, a jednak Minho udało się uchwycić ten ruch w najpiękniejszej formie, jaką do tej pory widziałem. Każde z nich było inne, nie było dwóch podobnych do siebie ujęć. Nie mogłem nadziwić się temu, że to ja jestem na tych zdjęciach, które trzymam w ręce.
     - Am... Jesteś fryzjerem? - usłyszałem jego pytanie.
     - Co? - odpowiedziałem skonsternowany i wybity z moich poprzednich myśli.
     - No wiesz... Mam na myśli ten cały salon fryzjerski.
     - Ach, nie - zaśmiałem się cicho. - To salon mojej siostry, ja jej tylko dzisiaj pomagałem.
     - Czyli, że byłem twoim pierwszym klientem? - pokiwałem głową na jego słowa. - I mam nadzieję, że ostatnim. Niestety nie potrafisz nawet umyć człowiekowi włosów.
     Spojrzałem na niego ze zmrużonymi oczami, na co obydwoje wybuchnęliśmy wesołym śmiechem. To takie dziwne uczucie, gdy z osobą, którą ledwo znasz, dogadujesz się lepiej niż ze wszystkimi innymi znajomymi. Przy nim czułem się swobodnie i nie bałem się być sobą. Ta szybkość, z którą stał się dla mnie bliskim znajomym, a może nawet przyjacielem, mnie przerażała, ale było w tym coś dobrego. Zyskałem kolejną wartościową osobę w swoim życiu, która, zaraz obok Kibuma, w tej chwili była dla mnie bardzo ważna.
     W tej chwili drzwi się otworzyły, a w nich ujrzałem głowę drugiego chłopaka, który pracował z Minho.
      - Dzieciaki, co wy tutaj robicie? - zagaił wesołym tonem. - Co to za jakieś potajemne schadzki w ciemni? Jak chcecie się wybrać na randkę to mogę Wam polecić kilka sympatycznych miejsc... Ach, chyba, że chodzi o ten niepowtarzalnie intymny klimat i...
      - Jonghyun, opanuj się - przerwał mu Minho z lekkim uśmiechem błąkającym się po ustach. - Już nie mogę wywoływać zdjęć, nie budząc twoich podejrzeń?
     Spojrzałem to na niego, to na chłopaka ze zmrużonymi oczami, zastanawiając się o co im chodzi. I dlaczego mówił o randkach? Jonghyun, bo tak miał na imię "drugi chłopak", był przystojnym brunetem o głębokich brązowych oczach, prawie takiego samego koloru jak tęczówki Minho. Na jego ustach cały czas błądził wesoły uśmiech, a niemal cała pozycja jego ciała wskazywała na to, że jest osobą, która z wielkim luzem podchodzi do życia, ale traktuje je na tyle poważnie, żeby móc się nim cieszyć.
     - Czy wy... - zacząłem dziwnym głosem - jesteście ze sobą jakoś spokrewnieni czy coś w tym stylu?
     Jonghyun spojrzał na Minho i wymienili między sobą rozbawione uśmiechy, a ja dalej czułem się skonsternowany. Mimo tego, że Jonghyun całą swoją osobą wprawiał mnie w zakłopotanie to i tak czułem, że niedługo się z nim zaprzyjaźnię. Koło tak optymistycznych osób nie można przejść obojętnie.
     Teraz podszedł do mnie i objął mnie ręką w ramionach, na co ja zareagowałem niewyraźną miną, szukając pomocy u Minho.
     - Nie, nie jesteśmy ze sobą spokrewnieni. Całe szczęście. Jesteśmy dobrymi kumplami, ale spokojnie... Nie łączy nas nic więcej, więc nie martw się, że mógłbym...
     - Jonghyun, pleciesz od rzeczy - znowu przerwał mu Minho, marszcząc brwi. - Taemin, wybacz mu jego zachowanie. On sam nie wie co mówi i kiedy ma przestać. Jak widać Jjong nie potrafi kryć się ze swoją orientacją nawet przed nieznajomymi.
     Brunet obdarzył Minho rozbawionym spojrzeniem, przeczesując dłońmi włosy.
     - Oj Choi... - zaczął teatralnie męczeńskim głosem. - Zawsze musisz wyrabiać mi opinię niestabilnego psychicznie geja wśród nowo poznanych osób?
     Wspominany tylko parsknął śmiechem i chwycił mnie za nadgarstek, wreszcie uwalniając od objęć Jonghyuna. Ten spojrzał na pustkę, która została po moim zniknięciu i pokręcił głową na boki, śmiejąc się pod nosem.
     - Więc... - zacząłem znowu ostrożnym tonem, gdyż wiedziałem, że to wrażliwy temat - lubisz chłopaków, tak? Mam się czuć zagrożony?
     Obydwoje spojrzeli na mnie ze zmarszczonymi brwiami, na co ja zareagowałem sympatycznym śmiechem. Czy to dziwne, że ktoś może swobodnie rozmawiać o związkach męsko-męskich? Jakoś nigdy one mi nie przeszkadzały. Nie dotyczyły mnie osobiście, ale znałem wiele osób, które żyły w związkach homoseksualnych, więc nie miałem nic przeciwko nim.
     Jonghyun w końcu powrócił do swojego dawnego wyluzowanego wizerunku i podszedł do mnie o jeden krok, wyciągając palec wskazujący w moim kierunku i trącając nim mój podbródek.
     - Możesz czuć się zagrożony tylko wtedy, jeśli i ty wolisz mężczyzn - powiedział z sympatycznym uśmiechem na ustach.
     Ponownie się roześmiałem. To dziwne, ostatnio naprawdę mało potrafiłem się śmiać. Nie czułem się w tym momencie przerażony deklaracjami chłopaka, ale po prostu stwierdziłem, że jest to osoba, z którą z pewnością będę musiał się bliżej poznać.
     - Znam kogoś, z kim mógłbyś się dogadać - odpowiedziałem, zręcznie wyplątując się spod jego spojrzenia.
     Teraz przyglądał mi się zaintrygowany, a Minho cały czas siedział w ciszy, studiując swoje fotografie wiszące za Jonghyunem.
     - Naprawdę? A kogo masz na myśli?
     Od razu wpadł mi do głowy Kibum. Nie przyznał się przede mną do tego, że ma nieco inną orientację niż ja, ale można to było dostatecznie stwierdzić po jego wyglądzie i po zachowaniu. No i może jeszcze po tym, że rozglądał się za każdym przystojnym chłopakiem. Na samą myśl o Key uśmiechnąłem się do siebie. Skąd wzięło się jego przezwisko? Już kilkakrotnie udowodnił mi to, że nie ma kłódki, której nie potrafiłby otworzyć. Nie, nie, nie chodzi mi tutaj o te stare zardzewiałe kłódki do drzwi, ale o serca ludzi, których potrafił w sobie rozkochać. Zarówno kobiet jak i mężczyzn.
     - Hm, powiedzmy, że po prostu muszę zapoznać cię z tą osobą - odpowiedziałem z wielkim uśmiechem na ustach. - Z pewnością bardzo się polubicie.
     - Skoro tak mówisz to już nie mogę się doczekać, żeby go poznać - Jonghyun odwzajemnił mój uśmiech, wiedząc, że mam na myśli chłopaka, i rozczochrał dłonią moje włosy, na co twarz Minho wykrzywiła się w lekkim grymasie.
     - Dobra, to może wracajmy do studia, hm? - Choi zmienił szybko temat rozmowy. - Taemin, mogę zrobić ci jeszcze kilka zdjęć?
      Spoglądał na mnie z wymalowaną prośbą na twarzy. Zerknąłem kątem oka na Jonghyuna, który już stał przy drzwiach i wpatrywał się w nas jak w obrazek. Po jego ustach przebiegł cień uśmiechu, a on sam niedługo potem wyszedł z pomieszczenia.
     - Jasne, chodźmy - zdziwiły mnie własne słowa. Nigdy nie zachowywałem się w tak otwarty sposób.

3 komentarze:

  1. Jejku, Aisha! *.* Dlaczego zawsze, kiedy czytam twoje opowiadania czuję niedosyt? Xd
    Już pokochałam Fix me szczerą miłością (tylko czy odwzajemnioną? >.<) dobra... plotę od rzeczy hahah
    Bardzo lubię czytać o zdrowych relacjach kochającego się rodzeństwa ^^ to takie słodkie! *.*
    Spotkanie w zakładzie fryzjerskim? Mega! Słodziaśny Taeś schowany za szmatką? Cudeńko! *.* Ta akcja z szamponem w oku mnie rozbawiła haha jaka panika od razu! >.<
    Taeminnie miał sesję ^^ wszystko zmierza w dobrym kierunku ^^ pokochałam Jonghyuna całym sercem! No bo w sumie jak można nie lubić rozchwianego psychicznie geja-dinozaura? Haha
    Ciekawa interpretacja ksywki Kibuma, nawet chyba trafna jeśli chodzi o te nasze ukochane SHINee *.*
    Nwm, co więcej pisać... jeju, a chciałam ci napisać taki piękny długi komentarz! :((( smutam >.<
    No cóż, pozostało mi życzyć Ci mnustwa weny i wysłać kilka całusów^^ ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, jakie to było kochane! Uwielbiam takie przypadkowe spotkania. Przyznam szczerze, że gdy tylko Chaerin poprosiła Taemina o pomoc w salonie, czekałam na pojawienie się tam Minho i tak się stało ^^ oj tam, każdemu zdarzy się wlać komuś szampon do oka, więc niech się Taeś nie przejmuje tym aż tak bardzo. Zapozna go z Kibumem? Yay, to będzie piękne spotkanie coś czuję. I jeszcze ta sesja zdjęciowa. Omo, chcę kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam do tej pory, bo wiadomo 2Min, a nie JongKey… Jednak to opowiadanie sprawiło, że naprawdę polubiłam ten pairing. Do tolerancji dołączyło uwielbienie, a to wszystko dzięki tobie i tym słodkim wydarzeniom. Takie typowe działania, a dają tak wiele pozytywnych emocji. Taemin i jego niekontrolowane ruchu rączki ^^. To było przesłodkie, nie mówiąc już o fotografowaniu go. Minho w takim wcieleniu to nowość. No i Jjong <3. Chyba będzie JongKey, nie? A zresztą, nawet gdyby nie było dużo tekstu o nich to bym to czytała. *nowość*
    W każdym razie poprawiłaś mój nastrój i bardzo ci za to dziękuję, bo nawet mam ochotę umyć te nieszczęsne naczynia, na które mama tak bardzo naciska. ><
    Czekam na kolejne rozdziały tego jak i tego pierwszego opowiadania. Ściskam ♥ .
    Ombre.

    OdpowiedzUsuń