sobota, 6 kwietnia 2013

[Love make us liars: Rozdział 9] Just tell me the truth, I can't stand this waiting.

Tytuł opowiadania: Love make us liars
Rozdział: IX
Tytuł rozdziału: Just tell me the truth, I can't stand this waiting. 
Paring: Jonghyun x Key (JongKey), paring poboczny: Taemin x Minho (2MIN), Jonghyun x Sekyung (JongKyung)
Ostrzeżenia: brak

Od autorki: Wiem, wiem... Długo czekaliście na ten rozdział, ale jakoś nie mogłam się zebrać do tego, żeby go sprawdzić i  poprawić ewentualne błędy. Wiem również, że cały czas smucę Was tymi partami, ale obiecuję, że w następnym już będzie nieco bardziej pozytywnie. Tymczasem zapraszam do czytania i chętnie dowiem się co myślicie o tym rozdziale. ;)


     Patrzyłem na niego wyczekującym wzrokiem, mając nadzieję, że wreszcie mi coś powie. Jednak on dalej wtulał się we mnie i moczył moją koszulkę swoimi łzami. Cały się trząsł i widać było, że jest przemarznięty. Spojrzałem na niego i westchnąłem cicho. Odsunąłem go od siebie na długość ramion, starając się przemówić mu w jakiś sposób do rozsądku.
      - Jjongie, powiedz mi co się stało - zacząłem powoli, ale on nie odzywał się do mnie ani słowem. - Okej, zróbmy więc tak: Zaprowadzę cię na górę i pójdziesz się przebrać, a ja w tym czasie przygotuję dla ciebie herbatę i wszystko mi opowiesz, dobrze?
      Spojrzałem w jego brązowe oczy, starając się nawiązać z nim kontakt, jednak jego głowa cały czas opadała w dół, więc uniosłem palcem wskazującym jego podbródek, przybliżając swoją twarz do jego.
      - Słyszałeś co powiedziałem? - spytałem cicho. - Wstawaj, idziesz się przebrać.
      On tylko spojrzał w moje tęczówki, a jego wzrok był lekko rozbiegany. Po chwili zaczął lustrować moją twarz, jakby chciał ją na zawsze zapamiętać. Miałem już coś do niego powiedzieć, ale w tej chwili przytulił się do mnie ponownie, wsuwając swoją twarz w zagłębienie mojej szyi.
      - Dziękuję - wyszeptał z ustami przy mojej skórze, tak że czułem na sobie jego oddech. - Dziękuję, że jesteś. Przepraszam za to jaki wcześniej byłem... Byłem głupi, wiem, ale...
      Westchnąłem głośno. Nie mogłem znieść jego bliskości, to było dla mnie zbyt wiele. Przez ostatni tydzień skrzętnie upchnąłem myśli o Jonghyunie w najdalszym zakamarku mojego mózgu, a on teraz po prostu przychodzi do mnie i przytula się, a ja znowu czuję ten nieład w duszy. Moje serce biło tak szybko, że bałem się, iż chłopak może usłyszeć moje przyspieszone tętno. Dlaczego on tak na mnie działa? Odsunąłem go po raz kolejny od siebie i tym razem wstałem, wpatrując się w niego.
      - Wstawaj i chodź się przebrać - powiedziałem beznamiętnym tonem po czym nie czekając na niego, zacząłem iść w kierunku naszego pokoju. Naszego byłego pokoju.
      Usłyszałem, że Jonghyun po chwili namysłu podniósł się i ruszył za mną. Po chwili zrównał się ze mną krokiem, ale już nic więcej nie powiedział. Odprowadziłem go pod same drzwi, a potem po prostu odwróciłem się i poszedłem w kierunku kuchni. Postawiłem wodę na herbatę i wyjąłem dwie filiżanki, a potem oparłem się dłońmi o blat w kuchni i zacząłem myśleć, wpatrując się w sufit. "Co się właściwie mu przydarzyło? Wystarczy, że tylko jeden raz przyleci do mnie z płaczem, a ja już mu wszystko wybaczam. Ech, nieważne co by się stało i tak to nic między nami nie zmieni", pomyślałem. Zagapiłem się i dopiero gwizdek czajnika wyrwał mnie z otępienia. Szybko zalałem herbatę i poszedłem razem z dwoma kubkami do pokoju. Jonghyun już tam siedział przykryty kocem. Wyglądał jak zbite zwierzę, jakby wszystkiego się bał. Naprawdę nie chciałem widzieć jego smutnego wzroku. Usiadłem obok i podałem mu do ręki herbatę, a on chwycił ją słabo. Był już przebrany i wyglądał o wiele lepiej. Nie sądzę, żeby udało się pozbyć tej plamy z krwi na jego bluzce, ale będzie musiał się z tym pogodzić. Teraz to jego najmniejszy problem.
      Po kilku chwilach ciszy spojrzałem na niego wyczekująco i szepnąłem cicho:
      - Możesz mi wreszcie powiedzieć co się stało?
      On popatrzył na mnie, tak jakby zobaczył mnie po raz pierwszy. Widziałem, że starał się przypomnieć sobie niektóre szczegóły i gdy wreszcie to mu się udało, zaczął mówić:
     - Odwoziłem Sekyung do domu i chciałem szybko znaleźć się w naszym dormie. Po drodze zaczęliśmy się trochę kłócić, już mniejsza o powód. Po prostu się trochę posprzeczaliśmy. Ona chciała wysiąść z mojego samochodu, ale naturalnie jej na to nie pozwoliłem i jechałem dalej. W pewnym momencie ona zaczęła mnie trochę szarpać i przepychaliśmy się, tak że straciłem panowanie nad kierownicą. Wtedy właśnie uderzyliśmy w drzewo rosnące na chodniku. Ja wyszedłem z tego cało i wyczułem tylko jedną ranę na skroni, ale gdy zobaczyłem co się stało z Sekyung od razu zaniemówiłem. Niemal cała wypadła przez przednią szybę. Tam było pełno krwi, wiesz? - w tym momencie jego głos się załamał i dopiero po kilku chwilach kontynuował swoją opowieść. - Szybko wyszedłem z auta i zadzwoniłem na pogotowie. Ściągnąłem ją z maski samochodu i trzymałem w ramionach. Nawet nie wyobrażasz sobie tego, jak bardzo byłem przerażony. Próbowałem ją jakoś ratować, ale tej krwi było zbyt dużo. Nie dało się jej zatamować. Dopiero gdy przyjechało pogotowie zdałem sobie sprawę z tego, co się właśnie wydarzyło. Mieliśmy wypadek. Przeze mnie Sekyung była ranna. Odwieźli nas do szpitala. Ją od razu wzięli na jakąś operację, a mnie założyli kilka szwów. Chciałem dowiedzieć się co z nią, ale lekarz nie udzielił mi żadnych informacji - skończył i osunął się na kanapę, zasłaniając twarz dłońmi. - Boję się o nią, wiesz? Wiem, że teraz nie chciałaby mnie widzieć. Nie po tym jak się pokłóciliśmy, ale muszę wiedzieć jak ona się czuje.
     Ta historia mnie przeraziła. Siedziałem jak zaklęty i słuchałem tego, co mówił, ale niewiele z tego rozumiałem. Jonghyun spowodował wypadek. Pokłócił się z Sekyung. Ona jest teraz w szpitalu. To za dużo informacji na raz. Teraz dobrze go rozumiałem, jednak dalej to paskudne uczucie zazdrości mi towarzyszyło. Postanowiłem szybko wyrzucić je z głowy. Odłożyłem kubek na stół i spojrzałem na Jjonga.
     - Chcesz, żebyśmy do niej pojechali? - spytałem cicho i przysunąłem się bliżej niego, kładąc mu dłoń na ramieniu.
     - Nie - powiedział niewyraźnie. - Nawet jeśli byłaby przytomna to nie chciałaby ze mną rozmawiać. Za dużo rzeczy się tam wydarzyło.
     Mówił to niemal płaczliwie i zobaczyłem, że jego dłonie zaczęły się trząść. Szybko wyciągnąłem mu kubek z gorącą herbatą z ręki, żeby się nie poparzył. Cały czas się w niego wpatrywałem i wreszcie nie wytrzymałem.
     - O co się pokłóciliście?
     Jonghyun nie patrzył na mnie. Myślami był gdzieś bardzo daleko i widać było, że bije się z nimi czy ma mi to powiedzieć, czy też nie. Chyba stwierdził, że ta druga opcja będzie lepsza, bo tylko wzruszył ramionami.
     - To nic takiego - odpowiedział, a w jego tonie słychać było, że chce zakończyć ten temat. - To nieważne.
     Sięgnął po herbatę, a ja niemal w tej samej chwili chciałem chwycić go za tę dłoń i powiedzieć, że to ważne i że się o niego boje. Moja ręka niechcący przewróciła kubek z herbatą, a niemal cała jej zawartość wylała się na Jonghyuna. Ten tylko syknął z bólu, a ja krzyknąłem przerażony. Nie dość, że miał dzisiaj wypadek to ja jeszcze parzę go herbatą. Szybko ściągnąłem z niego koc i postawiłem Jonghyuna na nogi, starając się jakoś jakoś zmniejszyć plamę na jego koszuli i jednocześnie ulżyć mu w bólu.
     - Przepraszam, przepraszam - zacząłem mówić szybko. - W takim tempie to poplamię wszystkie twoje bluzki i będę musiał je całymi dniami prać.
      Jonghyun parsknął cicho śmiechem, ale widać było, że boli go klatka piersiowa, czyli miejsce, w którym go poparzyłem. Pod białą koszulką było widać, że jego skóra zaczyna robić się coraz bardziej czerwona. Niewiele myśląc podwinąłem jego bluzkę ku górze i ściągnąłem ją z niego, wyrzucając ją za siebie i dotykając opuszkami palców lekko jego poparzenia. On był teraz tak blisko. Zbyt blisko. Za daleko. Moje serce znowu niespokojnie wyrywało się z piersi. Dopiero teraz uświadomiłem sobie tę sytuację i zobaczyłem, że Jjong stoi przede mną półnagi, a cała ta scena była trochę dwuznaczna. Jednak nie mogłem odwrócić wzroku od jego klatki piersiowej, bo czułem, że gdybym podniósł wzrok to napotkałbym jego spojrzenie. Nie myliłem się. Wpatrywał się we mnie z niezwykłą intensywnością i nagle zaczął się do mnie przysuwać. Czy on ma zamiar mnie pocałować? Chciałem tego. Nie, nie chciałem tego. Czemu ja się oszukuję? Wiadomo, że chciałem! Moje oczy niemal same powędrowały w kierunku jego warg. Och, tak bardzo chciałbym je poczuć na swoich. Są tak blisko mnie. Jeszcze tylko chwila i poczuję ich smak.
     W tym momencie włączył mi się jakiś sygnał ostrzegawczy. Jonghyun jest z Sekyung. Ta informacja nieźle dała mi w twarz i od razu mój zastój ustąpił. Szybko odsunąłem się od chłopaka, a jego wargi niestety dzisiaj musiały się spotkać z pustką.
      - J-ja.. Pójdę po... Coś na poparzenia - zacząłem się tłumaczyć jak głupi.
      Jjong wyglądał na smutnego, a może zawiedzionego? Wpatrywał się we mnie, jakby chciał siłą swojego spojrzenia ponownie przysunąć mnie do siebie. Jednak ja szybko znalazłem się w kuchni. Wyciągnąłem apteczkę z szafki znajdującej się koło lodówki i zacząłem ją przekopywać w poszukiwaniu preparatu na oparzenia. Tutaj było po prostu wszystko, tylko nie to, czego potrzebowałeś! Przekopałem się przez niezliczoną liczbę plastrów, bandaży i wody utlenionej aż wreszcie wyciągnąłem z niej maść na poparzenia i szybko wróciłem do pokoju. Nie miałem czasu, żeby zastanawiać się nad sceną, która się przed chwilą rozegrała.
     Jonghyun dalej stał w tym samym miejscu. Nie ruszył się nawet o milimetr. Podszedłem do niego i odkręciłem tubkę z maścią po czym zacząłem się zastanawiać czy nie lepiej byłoby, gdyby on sam sobie ją nałożył. Nie mogłem znowu znaleźć się tak blisko niego. O nie, nie. Nabroiłeś to teraz napraw. Niech to będzie twoja kara, odezwał się w moich myślach zdrowy rozsądek. Hm, jeśli takie miałyby być moje kary to ja bardzo chętnie będę grzeszył. Nałożyłem maść na jego poparzenia i starałem się jak najlżej ją wcierać. Znowu go dotykałem. Po raz kolejny był tak bardzo blisko mnie, a moje serce aż błagało o to, żeby wyrwać się z klatki piersiowej i spotkać się z jego w miłosnym tańcu. Lekko jeździłem dłońmi po jego torsie i czułem pod palcami jego twarde mięśnie. Nie dało się nie zauważyć tego, że chłopak był genialnie zbudowany. Tylko idiota by o tym nie pomyślał. Odruchowo przełknąłem głośniej ślinę i chciałem stąd jak najszybciej uciec, żeby znowu nie doszło między nami do zbyt bliskiej sytuacji. Nie znaczyło to, że tego nie chciałem. Po prostu się tego bałem.
      - Kibum...
      Głos Jonghyuna był zachrypnięty, a ja zatraciłem się w nim. Nagle zamarzyłem o tym, żeby mówił do mnie tym samym tonem za każdym razem, gdy mnie zobaczy. Chciałem, żeby szeptał mi do ucha słodkie słowa na dobranoc i budził tym zachrypniętym "dzień dobry" codziennie rano. Od razu podniosłem głowę ku górze i przestałem wmasowywać tę głupią maść, zatrzymując dłoń na jego klatce piersiowej. Jego twarz była znowu tak blisko. Nie wystarczająco blisko, chciałem ją jeszcze bliżej.
      - Wiesz o tym, że jeśli teraz się nie odsuniesz to nie będę w stanie się kontrolować?
      Znowu usłyszałem jego głos i dopiero po chwili zrozumiałem znaczenie tych słów. Jeszcze raz spojrzałem w jego tęczówki, ale teraz wydawały mi się bardzo rozszerzone, prawie czarne, jednak widziałem, że coś się w nich czai. Czy to były błyski pożądania?
      Szybko odsunąłem się od niego i uderzyłem plecami o szafkę, a maść wypadła mi z dłoni i poturlała się po ziemi. Mimo tego, że teraz byłem od niego znacznie dalej to i tak nie mogłem się wyzwolić spod jego bacznego spojrzenia. Niemal przybił mnie nim do szafki, a ja stałem tak jak słup soli i zastanawiałem się co mam zrobić. Chciałem, żeby Jonghyun przestał się kontrolować, żeby wreszcie zrobił krok w moim kierunku, ale w głowie ciągle kotłowała mi się jedna myśl: "On jest z Sekyung, nie jest twój".
      To mnie trochę ostudziło. Wyzwoliłem się spod jego spojrzenia i kucnąłem, podnosząc maść z ziemi. Następnie bez żadnego wyjaśnienia wyszedłem z salonu i zacząłem iść w kierunku swojego pokoju. Chyba jeszcze nigdy nie miałem natłoku tylu myśli w głowie, a ich fala zalewała mnie, tak że nie mogłem nic widzieć ani słyszeć. Cały czas zadawałem sobie dwa pytania: "Co to miało być? Dlaczego on się tak zachowuje?" Wtedy, ten jeden jedyny raz, przebiegło mi przez głowę, że Jonghyun może coś do mnie czuć. Chciałem, żeby tak było, ale wiedziałem, że to tylko marzenia ściętej głowy. Ma Sekyung. Nic do mnie nie czuje. Ale skoro nic do mnie nie czuje to dlaczego powiedział, że nie będzie mógł się kontrolować? W ogóle co to była za chora sytuacja? On przychodzi po wypadku do domu, a ja zaczynam się do niego dobierać... Jestem chory.
     Wszedłem szybko do pomieszczenia i zamknąłem z trzaskiem drzwi, opierając się o nie plecami. Zdałem sobie sprawę z tego jak bardzo zależy mi na Jonghyunie. Na początku był tylko dobrym przyjacielem, ale teraz wiedziałem, że jest kimś więcej. Nie mogłem przestać o nim myśleć, a sama jego obecność przyprawiała mnie niemal o zawał serca. Jedyną przeszkodą była Sekyung.
      Odrzuciłem gdzieś w kąt opakowanie z maścią, a sam padłem na łóżko. Było już naprawdę bardzo późno, jednak ja nie mogłem zmrużyć oka. Leżałem tam ze wzrokiem wbitym w sufit i myślałem nad tym, co stało się w pokoju Jonghyuna. Zastanawiałem się co teraz robi i jak czuje się po tym wszystkim co dzisiaj się wydarzyło. A stało się naprawdę bardzo dużo. Poza tym dręczyło mnie jeszcze jedno pytanie: O co się pokłócili? To musiało być coś naprawdę poważnego skoro Jonghyun mówił, że Sekyung nie chciała z nim już rozmawiać. Nagle w mojej głowie pojawiła się malutka nadzieja, że może jednak się rozstaną. Wiem, że to wredne z mojej strony, ale naprawdę tego chciałem. Nie pasowali do siebie. Może mówiłem tak dlatego, że nie potrafiłem sobie wyobrazić Jonghyuna w związku z jakąkolwiek dziewczyną? Może po prostu nie chciałem widzieć nikogo innego przy jego boku oprócz siebie?
     Zanim się spostrzegłem słońce już wstało i zabarwiło ściany mojego pokoju krwistą czerwienią. Kiedy ten czas minął? Nie spałem całą noc. Nienawidzę takich sytuacji, w których nie mogę spać z powodu zbyt wielu myśli kotłujących się w mojej głowie. Byłem naprawdę bardzo zmęczony, a przecież czekało mnie zmierzenie się z nowym dniem. Co powinienem dzisiaj zrobić? Na pewno pójść do Taemina. To był mój priorytet. Może jeszcze powinienem trochę unikać Jonghyuna, ale nie byłem pewien czy to mi się uda.
     Wygramoliłem się z łóżka i podszedłem do szafy. Po raz pierwszy od tygodnia ubiorę na siebie coś normalnego, a nie tylko białą koszulkę i dres. Chyba moje samopoczucie się poprawiało, bo nie czułem już tej bezbrzeżnej pustki i chęci zrobienia sobie krzywdy.
      Dzisiaj nie miałem ochoty wyglądać jak gwiazda estrady, więc postanowiłem ubrać na siebie coś zwykłego. Razem z wszystkimi ubraniami poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic, pozostawiając moje włosy mokre i pozwalając im na to, żeby kapały na moje świeżo wybrane ubranie.
      Dopiero po kilkunastu minutach zszedłem na dół i jak zwykle udałem się do kuchni. Wszyscy członkowie zespołu zebrali się na dole: oczywiście oprócz Taemina. Nawet Jonghyun tutaj był, lecz usilnie starał się omijać mnie wzrokiem i nagle znalazł coś ciekawego w swojej misce płatków. Odechciało mi się jeść, więc nalałem sobie soku pomarańczowego i oparłem się o blat, popijając go.
     Wszyscy byli jakoś dziwnie markotni. Nikt się do siebie nie odzywał, nawet na siebie nie patrzyli, jakby wybuchła pomiędzy nimi jakaś niema kłótnia. Nie lubiłem takiej atmosfery. Cisza była tak przytłaczająca, że niemal się nią dusiłem, jednak nie potrafiłem przełamać się i coś powiedzieć.
      Po wypiciu soku po prostu wyszedłem stamtąd i wyruszyłem do szpitala, ubrawszy się wcześniej w ciepłą kurtkę i szalik. Po kilkunastu minutach znalazłem się w środku i już automatycznie podszedłem w kierunku sali młodego. Obudził się już i teraz siedział, wpatrując się w okno i słuchając muzyki, jednak gdy tylko mnie zobaczył od razu jego twarz rozświetliła się w uśmiechu i wyciągnął słuchawki z uszu.
     - Cześć Tae - powiedziałem do niego i usiadłem na jego łóżku, wpatrując się w jego twarz z uśmiechem. - Jak się czujesz? Jest ci już lepiej?
     - Tak, tak, już czuję się o wiele lepiej - odpowiedział z jeszcze większym uśmiechem. - Wydaje mi się, że chyba niedługo mnie stąd wypuszczą. Chyba mają już do mnie na tyle zaufania, że wiedzą, iż nie zrobię sobie krzywdy.
      Zaśmiał się wesoło, a ja byłem szczęśliwy z tego, że jest znowu taki sam jak przedtem. Dobrze widzieć go takiego uśmiechniętego, ale jedna sytuacja ciągle nie dawała mi spokoju.
     - Tae, dlaczego się pokłóciłeś z... - nie zdążyłem jednak dokończyć, bo on uprzedził mnie z nową informacją.
     - Wczoraj przywieźli do szpitala jakąś dziewczynę po wypadku - powiedział nieco zmartwionym tonem, jednak wyraźnie wyczułem to, że chciał uniknąć tematu związanego z Minho. - Podobno była w bardzo złym stanie, ale jakoś udało im się ją uratować. Gdy przywozili ją razem z chłopakiem mignęła mi przed oczami sylwetka Jonghyuna, a potem usłyszałem go głos w sali obok - teraz jego głos był już bardzo zatroskany. - Key... Czy... coś mu się stało? Czy ja powinienem wiedzieć kim jest ta dziewczyna, z którą Jonghyun przyjechał tutaj po wypadku?
     Widziałem, że strasznie martwi się o Jonghyuna, a mnie ta informacja poraziła jak grom z nieba. Sekyung. No oczywiście! Przecież Sekyung musiała leżeć w tym szpitalu. Dlaczego o tym wcześniej nie pomyślałem? Nagle skupiłem ponownie całą uwagę na młodym.
     - Minnie... - zacząłem i spojrzałem na maknae skupionym wzrokiem - to jest bardzo ważne. Czy wiesz, do której sali ją przewieźli?
     Taemin zastanawiał się przez dłuższą chwilę, a mnie wydawało się jakby to były całe wieki.
     - Niestety Bummie... Nie wiem, gdzie ją zawieźli, jednak była w tak złym stanie, że pewnie siedzi na OIOMie.
     Taka mała informacja, a tak wiele może zdziałać. Może Sekyung nie chciała widzieć Jonghyuna, ale muszę ją zobaczyć i poinformować go, że jest z nią wszystko w porządku.
     - Nawet nie wiesz jak jestem ci wdzięczny za tę informację - powiedziałem szybko i pogłaskałem go po włosach. - Będziemy niedługo musieli poważnie porozmawiać. Ty wyjaśnisz mi całą sytuację z Minho, a ja opowiem ci wszystko o Jonghyunie, dobrze?
     - Dobrze, dobrze - powiedział z lekkim uśmiechem na ustach. - A teraz leć tam szybko. No już!
     Wybiegłem szybko z sali i zacząłem włóczyć się po całym szpitalu w poszukiwaniu tej jednej ważnej sali. Tae miał rację. Sekyung była na OIOMie i znajdowała się w sali 815. Najdziwniejsze jest to, że podświadomie zapamiętałem taką nieważną rzecz, jaką był numer jej pokoju, którego jeszcze długo nie mogłem zapomnieć.
     Leżała i ciężko oddychała, przypięta do aparatury i z podpiętą kroplówką. Wyglądała naprawdę strasznie. Nawet nie chciałem wiedzieć jak ten wypadek musiał ją zmasakrować. Zapukałem lekko do drzwi i wszedłem do sali. Jak tylko mnie zobaczyła od razu się lekko wzdrygnęła, a tętno jej przyspieszyło.
     - Co ty tutaj robisz? - powiedziała niewyraźnie z trudem dobierając słowa.
     Ja stałem w nogach jej łóżka i spoglądałem na nią ze smutną miną. Nie za bardzo wiedziałem co mnie popchnęło do tego, żeby do niej przyjść, ale jeśli już tu byłem to musiałem się postarać o to, żeby jakoś naprawić sytuację pomiędzy Jjongiem a nią. Co prawda nie chciałem, żeby znowu byli razem, ale nie zniósłbym widoku smutnego Jonghyuna. Słyszałem w jej głosie jadowity ton, ale postanowiłem go całkowicie zignorować. Zawsze wyznawałem zasadę: Jeśli ktoś uderza w ciebie złośliwością to zabij go swoją uprzejmością i elokwencją.
     - Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz - powiedziałem powoli. - Słyszałem od Jonghyuna o całym wypadku, a on się strasznie o ciebie martwił, więc postanowiłem tutaj przyjść i wszystkiego się dowiedzieć. Mówił mi, że się o coś pokłóciliście i że ty nie chcesz się z nim widzieć, ale on był naprawdę zestresowany i chciałem, żeby wiedział co się z tobą dzieje... - Mówiłem naprawdę bardzo chaotycznie i zastanawiałem się czy dziewczyna cokolwiek zrozumie.
     Ona jednak tylko popatrzyła na mnie i zaśmiała się poprzez swoje obolałe gardło.
     - Naprawdę nic nie wie - powiedziała jakby do siebie, a potem dodała głośniej: - Nie zdajesz sobie sprawy z tego, co się między nami wtedy wydarzyło, prawda? Jonghyun ci o niczym nie powiedział, tak? Żałosne. W takim razie ja cię troszkę uświadomię. Między mną a nim jest wszystko skończone. Szczerze mówiąc to wydaje mi się, że nigdy pomiędzy nami niczego nie było.
     Z jej słów sączył się niesamowity jad. Nawet nie wiedziałem, że taka młoda i słodka dziewczyna może chować w sobie tyle urazy i wredności. Trochę mnie to przeraziło, ale jednocześnie byłem szczęśliwy na myśl o jej słowach. Między nimi koniec. Jak dobrze. Chociaż właściwie dlaczego? Widziałem, że chciała coś jeszcze dodać, ale chyba nie potrafiła tego powiedzieć.
     - Dlaczego się pokłóciliście? - Chciałem pomóc jej jakoś w wyznaniach.
     Ona znowu spojrzała na mnie tym swoim nienawistnym wzrokiem i rozważała w myślach to czy mnie uświadomić. A ja pragnąłem tej informacji jak niczego innego w swoim życiu. Nie zniósłbym tego, gdyby nie powiedziała mi, o co im poszło, ale nie musiałem się tym martwić. Gdy zaczęła mówić, mój świat wywrócił się do góry nogami.


5 komentarzy:

  1. Znowu specjalnie przerwałaś w TAKIM momencie!!! Perfidna Aisha >.<
    Bummie, Bummie... trzeba było korzystać, a nie uciekać przed kuszącymi ustami Jonghyuna. No kurde, on cię kocha, a ty nie pomagasz mu sobie tego uświadomić -.-
    O Kurczaku! Sekyung w szpitalu! ^^ Nie lubiłam jej ;) Definitywnie prawi do Jonghyuna ma tylko Key (czasem Taemin, ale w to lepiej nie wnikać xd) ale z niej suka jest pff Cholerna dwulicowa piiiiiiiiiip (nie będę bardziej rozwijać mojej wiązanki >.<)
    Cieszę się, że niedługo będzie pogodniej. ^^ Mam nadzieję, że Taemin i Minho się pogodzą...
    A wracając do akcji JongKey to ja się nie dziwię, że Kibummie się zawiedił patrząc na klatę Jonga ;) Też bym odleciała *.* O matko!! I jeszcze tak go posmarować tym żelem *.*
    A Sekyung pokłóciła się z Jjongiem o Key, ja to wiem haha Niedługo i tak wszyscy będą szczęśliwi ;)
    Pozdrawiam i ślę całuski ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza wzmianka o tym, że Jonghyun dojść poważnie pokłócił się z tą mendą, a w mojej głowie zapaliła się lampka z napisem "JongKey". Domyślam się, że ich sprzeczka dotyczyła Kibuma, ale to są tylko moje przypuszczenia.
    Kibum! Dlaczego on musi tak długo i natarczywie uciekać? Cały czas biadoli, jak bardzo kocha Jjonga, a jak przychodzi co do czego, to zwiewa, nie dając się ponieść kuszącym wargom starszego. To z lekka irytujące, ale ufam, że w następnych rozdziałach będzie już tylko lepiej.
    Zawsze musisz kończyć w tak owocujących momentach? Uznam to za jawne znęcanie się nad czytelnikami! Oczekuję w szybkim terminie nowego rozdziału, ponieważ, aż zżera mnie ciekawość co do dalszych wątków.
    Uwielbiam twój styl pisania. Powtarzam się, ale dla mnie to nie jest problem. Życzę mnóstwo weny i zapału do pracy! Pozdrawiam, Ombre.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aisha, zjem Cię, skopię, uduszę, ugotuję i wrzucę do ręcznie wykopanego grobu, bo znowu przerwałaś W TAKIM MOMENCIE.
    Mendo jedna. D: Tak się nie robi! Tyle się naczekałam na rozdział, teraz pewnie znów będę czekać i będzie mnie zjadać z ciekawości. ;c Dzięki, dzięki, nie dajesz mi spać po nocach.
    Kolejny raz już powiem, że bardzo lubię Twój styl pisania. Tak szybciutko się to czyta... Aigoo, po prostu pochłaniam part w kilka minut i wszystko z niego pamiętam!
    Huh, uczucia Kibuma są mi tak bliskie... No bo ja sobie wyobrażam, jak on się może czuć. Też mam taką jedną osobę, która nie wiem co by mi zrobiła, a ja po prostu jej wybaczę. Dlaczego? Bo mi na niej zależy. Tak jak Key na Jonghyunie. Tak... no po prostu. ;-; Przykro mi z jego powodu.
    Zdążyłam się troszkę pogubić. Znaczy... już nie wiem o czym mam myśleć. :D Najpierw Jjong mówi menadżerowi, że kocha Sekhyung, potem Sekyung twierdzi, że nic między nimi nie było... Ale pewnie to niedługo wytłumaczyć, a ja będę czekać na to wyjaśnienie. :3 Niecierpliwie, ale będę. :D Porządnie mnie wciągnęłaś w te swoje opowiadanie, ale w sumie nie narzekam. ^^ W ogóle to strasznie się dziwie, że masz tu tak malutko obserwatorów. Trzeba to jakoś zmienić, hmm... *rozmyśla* Zrobię Ci jakąś trasę reklamową! Bannerki, te sprawy, wiesz, niedługo będziesz rozdawać autografy, a ja będę się chwalić, że Cię znam. C:
    Świetlana przyszłość, a jakże. :D
    Ciekawa jestem, o co dokładnie poszło między Minho i Taeminem. Nie mogę się doczekać tej szczerej rozmowy Taemin x Key. Na milion procent będzie bardzo ciekawa i pewnie wiele wyjaśni.
    Khhh, jak czytałam miałam tyle myśli w głowie, co Ci tu w komentarzu napisać, a teraz pustka. x_x Niestety, musisz mi to wybaczyć, przeczytam jeszcze ze trzy razy i jak coś mi się przypomni to napiszę! :33
    ps. Dziękuję za komentarz u mnie, jest cudowny. <3 You made my day, baby~. :3
    Pozdrawiam i życzę weny i czasu! :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam Cię do the versatile blogger na blogu yoru-ni-sasayaku.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hah, scena ze smarowaniem Jjonga maścią, a potem jak Key się zestresował i wpadł na szafę - no boskie to było ^^ Tylko czemu Key sam ucieka? Nie mógł poczekać na rozwój wydarzeń? Potem jeszcze jego spotkanie z Sekyung... Jestem ciekawa, jak dalej potoczą się losy Tae i Minho. Rozwiniesz ten wątek bardziej, praaaawda? *.*

    OdpowiedzUsuń