sobota, 20 kwietnia 2013

[Fix me: Rozdział 1] Always expect the unexpected.

Tytuł opowiadania: Fix me
Rozdział: I
Tytuł rozdziału: Always expect the unexpected.
Paring: Taemin x Minho (2MIN)
Ostrzeżenia: brak
Rozdział pisany przy:  So Goodbye

Od autorki: No i zaczęło się nowe opowiadanie! Oczywiście to nie znaczy, że nie dokończę Love make us liars. Wszystko w swoim czasie. ^_^ Hm, miałam zrobić z tego one-shota, ale stwierdziłam, że zdecydowanie jest tutaj za dużo rzeczy, które chcę napisać, więc wyjdzie z tego krótkie opowiadanie - jak na razie przewiduję 5 rozdziałów... No maksymalnie 10, ale co z tego wyjdzie to zobaczymy. ;) Inspirowałam się tutaj pewnym koreańskim teledyskiem, ale jeszcze nie zdradzę Wam jakim, żeby nie popsuć przyjemności czytania. Mam nadzieję, że nie znacie tej historii, a ja Wam ją przedstawię w nieco innej wersji. Co prawda to opowiadanie będzie sporo zainspirowane wspomnianym teledyskiem, ale nie w całości. Przyznam szczerze, że z tej części nie jestem całkiem zadowolona, ale no cóż... Zawsze się wszystko powoli rozkręca, a potem przyspieszy. Tak więc wybaczcie mi ten nieudolny początek, następne rozdziały będą lepsze. Wiem, że na razie nie przechodzę tutaj do sedna tego, co chciałabym Wam przedstawić, ale jakoś trzeba zacząć, prawda? Na pewno następne rozdziały będą lepsze. Na razie, zapraszam do czytania! ;)


     - Jeszcze jedno kółko chłopcy!
     Usłyszałem za sobą głos trenera i mimo wszystko postanowiłem wypełnić jego polecenie, chociaż byłem niesamowicie zmęczony, a nogi niemal się pode mnę uginały. Który normalny trener kazałby biegać swoim podopiecznym po 15 kółek na sporych rozmiarów boisku? Przecież nie przygotowujemy się do maratonu, a jedynie do konkursu tanecznego, który ma się odbyć za dwa dni. Rozumiem, że trener jest nieco zestresowany, ale naprawdę nie ma czym - jesteśmy genialni. Co prawda, jesteśmy tancerzami, więc nasze ciało powinno być w jak najlepszej kondycji i znosić nawet kilometrowe biegi, jednak ja nie miałem dzisiaj na nic siły. Od rana moje myśli zaprzątały całkowicie inne sprawy, a nie bieganie. Czy my w ogóle będziemy dzisiaj tańczyć? Ten trener naprawdę chce nas wykończyć przed tym konkursem?
     Ostatnie kółko minęło mi na myśleniu o nienawiści do trenera i przez to zebrałem w sobie wystarczająco dużo siły, żeby dotrzeć do mężczyzny jako pierwszy. Zmęczony i zdyszany, ze zdziwieniem spostrzegłem, że reszta chłopaków jest daleko za mną i męczą się z tym jeszcze bardziej niż ja. Przez to na moje usta wkradł się mały triumfujący uśmiech.
     - Dobrze sobie poradziłeś Taemin - usłyszałem głęboki głos trenera i poczułem jego rękę lądującą na moich plecach.
     - Dziękuję trenerze - odparłem uprzejmie, chociaż nie miałem ochoty na pogaduszki.
     Tęskniłem za tańcem. Mężczyzna wymęczył nas i teraz jeszcze pewnie oczekiwał, że będziemy tańczyć lepiej niż kilka dni temu. Cały czas wydzierał się na nas, że nic nie potrafimy, a my naprawdę dawaliśmy z siebie wszystko. Zresztą to chyba widać, bo jako jedyni czterokrotnie zdobyliśmy pierwsze miejsce. Najwyraźniej dla naszego trenera to ciągle było zbyt mało.
      - Dawno nie widziałem cię na zajęciach. Unikasz ich? - z zamyśleń wytrącił mnie ponownie nachalny głos mężczyzny.
      - Nie - odparłem zgodnie z prawdą. - Po prostu wolę ćwiczyć w ciszy i spokoju.
      To była w wielkim stopniu prawda. Jednak mimo tego, po prostu nienawidziłem naszego trenera, który cały czas wymagał od nas kosmicznej sprawności, nieomylnej gracji ruchów i dokładnego wykonywania wszystkich poleceń.
      Po kilku minutach wszyscy chłopcy dobiegli na metę, więc trener zarządził kilkuminutową przerwę, a następnie wygłosił:
      - Większość z was dobrze sobie poradziła z dzisiejszym biegiem - tu spojrzał z uśmiechem na mnie - a innym poszło gorzej. Czy nie uważacie, że jeśli dalej będziecie tacy powolni to nigdy nie przystosujecie swojego ciała do tańca? Wiecie, że taniec polega na idealnej harmonii ciała i umysłu, a jak sobie z tym poradzicie, jeśli nie potraficie przebiec nawet marnych 15 kółek? Następnym razem każę wam przebiec dwa razy tyle i może wreszcie będziecie na tyle wytrzymali, żeby nie zmęczyć się przy drugim okrążeniu. Na dzisiaj to tyle. Możecie już wrócić do domu.
      Co? Zabrał nas na trening, a kazał nam tylko przebiegnąć 15 kółek? Czy on jest naprawdę normalny? Przecież powinniśmy tańczyć, a nie biegać jak jacyś idioci - i to w deszczu! Już miałem coś zacząć mówić do naszego trenera, ale ugryzłem się w język i po prostu wstałem, a następnie wszedłem do szkoły i podążyłem w kierunku pryszniców.
      Właśnie dlatego nienawidziłem chodzić na treningi do szkoły. Samotnie mogłem robić o wiele więcej rzeczy, a dodatkowo skupiałem się na tym, co było dla mnie najważniejsze, czyli na tańcu. Nigdy więcej tu nie przyjdę. Trener i tak wie, że dobrze tańczę, więc nie muszę się stawiać na każdym kolejnym treningu. Co to, to nie.
       Wziąłem szybki prysznic, żeby móc zmyć z siebie całe negatywne nastawienie i po kilku minutach wyszedłem na korytarz z wciąż mokrymi włosami. Pozwoliłem im, żeby takie zostały i żeby krople wody skapywały na mój podkoszulek. Nie miałem siły, żeby wysuszyć włosów, a i tak to wszystko poszłoby na nic, bo deszcz zniweczyłby wszystkie moje wymyślne fryzury.
       Wyszedłem przed szkołę i czekałem na to, żeby ktoś po mnie przyjechał. Miałem nadzieję, że chociaż tym razem ojciec nie zapomniał o moim treningu i odbierze mnie z niego. Naprawdę nie uśmiechało mi się iść w takiej ulewie do domu. Och, błagam, żeby chociaż raz był trzeźwy i mniej więcej kontaktował co się wokół niego dzieje. Odkąd zostawiła nas mama nie mógł sobie z tym poradzić i wszystkie swoje smutki topił w litrach alkoholu. Czasami zastanawiam się czy przypadkiem nie chce się upić na śmierć i zapomnieć o wszystkim. Jako, że próbuje zapomnieć o mamie to nie przejmuje się również mną, bo przecież to ja z niej wyleciałem i jestem teraz dla niego przekleństwem. 
      Wyciągnąłem telefon z kieszeni i skostniałymi od zimna palcami wybrałem jego numer telefonu. Trzy, cztery, pięć, sześć, siedem sygnałów potem rozłączyłem się i z nienawiścią cisnąłem komórką do plecaka. Świetnie, znowu będę musiał marznąć i iść na nogach do domu. 
      Wyciągnąłem ciemnogranatową parasolkę i wszedłem w strugi deszczu. Niestety przez tę ulewę widoczność miałem raczej ograniczoną, więc starałem się powoli stawiać kroki, żeby na nikogo i na nic nie wpaść.
       Szedłem tak bardzo pogrążony w myślach, że nawet nie spostrzegłem, gdy wszedłem w kadr jednemu z fotografów robiących zdjęcia dziewczynie w jesiennym krajobrazie. Usłyszałem spust migawki i mimowolnie moja głowa poderwała się w kierunku źródła dźwięku. Zdążyłem tylko uzmysłowić sobie, że właśnie ktoś zrobił mi zdjęcie. Wytężyłem wzrok i zobaczyłem, że za aparatem stał lekko zszokowany chłopak. Miał ciemne włosy oraz duże oczy w równie głębokim odcieniu, a wysokie kości policzkowe i lekko zadarty nos już teraz świadczyły o jego nieco niepohamowanym charakterze. Był może kilka lat starszy ode mnie. Czemu tak młoda osoba robi zdjęcia do jakiegoś magazynu? Podejrzewałem, że to właśnie do magazynu, bo kto niby robiłby z własnej woli zdjęcie dziewczynie i to jeszcze w taką pogodę? Nie rozumiałem jakoś całego tego zachwytu nad fotografią i robieniem zdjęć. Mnie to nigdy nie dotyczyło, ja miałem taniec.
     - Przepraszam - wymamrotałem, kłaniając się się przed fotografem, jak i przed dziewczyną. - Nie chciałem wejść w kadr. Naprawdę bardzo przepraszam.
     Chłopak wreszcie podniósł oczy znad aparatu i przyjrzał się mojej twarzy z ciągłym osłupieniem. Co to ma być? Nigdy nie zrobił zdjęcia chłopakowi? Po chwili zauważyłem, że na jego ustach wykwitł uśmiech, więc cieszyłem się, że przyjął moje przeprosiny.
      - Nic się nie stało - jego głos okazał się przyjemny dla ucha, a twarz rozświetlił mu jeszcze szerszy uśmiech.
      To wykrzywienie ust było naprawdę bardzo zaraźliwe, więc mimowolnie kąciki moich warg powędrowały ku górze. Ukłoniłem się jeszcze raz w jego kierunku, a następnie w stronę dziewczyny i ruszyłem w dalszą drogę do swojego domu. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że chłopak wydawał się bardzo sympatyczny i... był przystojny. Może źle to ująłem. Widziałem naprawdę wielu ładnych chłopaków w swoim życiu, ale ten jeden miał w sobie coś przyciągającego. Szczerze mówiąc to miałem nadzieję, że jeszcze kiedyś go spotkam.

***

     Wróciłem po kilku godzinach z sesji fotograficznej i byłem wręcz wykończony. To było pierwsze moje tak duże zlecenie. Miałem zrobić sesję jesiennej kolekcji na stronę internetową jednego z portali o modzie. Całkiem ważnego portalu o modzie. Nie myślałem nawet, że praca w terenie może być aż tak męcząca.
     Uwielbiałem robić zdjęcia i zajmowałem się tym niemal od najmłodszych lat, jednak zawsze było to coś w rodzaju hobby i nigdy nie myślałem o tym, żeby móc się z tego w jakiś sposób utrzymywać. Jednak okazja nadeszła szybciej niż się tego spodziewałem, bo jednego dnia pewien portal o modzie zainteresował się moimi zdjęciami, które wystawiłem na swoim blogu i zaproponował mi próbne zlecenie. Powiedzieli, że jeśli zdjęcia się im spodobają to będą chcieli mnie zatrzymać na stałe. Nawet nie wiedziałem, że takie słowa mogą spowodować tak wielką radość.
     Wszystko szło gładko i ładnie, gdyby nie to, że ten chłopak wbił się w mój kadr. Na samo to wspomnienie uśmiechnąłem się do siebie. Nieznajomy był naprawdę bardzo ładny. A może powinienem powiedzieć przystojny? Miał wręcz idealną twarz do zdjęć i był bardzo fotogeniczny. Właśnie takiego modela chciałbym przed sobą mieć. Niestety dziewczyna, którą przysłali do mnie z portalu znajdowała się w pozowaniu raczej nieudolnie, a wszystkie jej nieudane próby tylko jeszcze bardziej mnie denerwowały. Co innego, gdyby to tamten chłopak był moim modelem. Od razu zdjęcia wyszłyby o wiele lepsze.
      Podniosłem się z fotela, na którym siedziałem, i podszedłem do biurka po aparat, a następnie zacząłem przeszukiwać galerię w poszukiwaniu tego jednego zdjęcia. Znajdowała się tutaj cała masa nieudanych prób zrobienia jakiegokolwiek ujęcia tej dziewczyny. No cóż, są osoby, które do modelingu się po prostu nie nadają.
      Wreszcie trafiłem na tę fotografię. Była naprawdę piękna. Chłopak miał lekko rozchylone wargi, a jego włosy rozwiały się w różne kierunki. Duże czekoladowe oczy wpatrywały się ze zdziwieniem, ale również i zainteresowaniem, w aparat. Zawsze mówiłem, że zdjęcia, które zrobi się komuś z zaskoczenia są o wiele ładniejsze od tych wyidealizowanych i upozowanych. Przez chwilę wpatrywałem się w nie, a na moich ustach mimowolnie wyrastał coraz to większy uśmiech. Niewiele myśląc skierowałem się w stronę ciemni i po kilkunastu minutach miałem zdjęcie chłopaka w swoich dłoniach. Nawet nie wiem co popchnęło mnie do tego, żeby je wywołać, ale nie mogłem się od tego powstrzymać. To było jedno z piękniejszych ujęć, jakie kiedykolwiek udało mi się zrobić. Przypiąłem zdjęcie drewnianym spinaczem na sznurku obok innych. Inne fotografie wydawały się wyblakłe na tle tego jednego.
     - Minho, właśnie myślałem nad tym, żeby pójść do... - Jonghyun wparował bez żadnego ostrzeżenia do pokoju, jednak zatrzymał się w połowie zdania i spojrzał na mnie podejrzliwie. - A tak w ogóle to, co ty tutaj robisz o tej porze?
     Mój pomocnik nigdy nie miał wyczucia sytuacji i zawsze wchodził w najmniej odpowiednich momentach do pokoju. Często w ten sposób spotykał mnie w dwuznacznej sytuacji z jakąś dziewczyną i mimo tego, jakby nigdy nic przysiadał się do nas i zaczynał rozmawiać o nieistotnych rzeczach. Jednak nie można było powiedzieć, że Jonghyun był głupi. Doskonale orientował się we wszystkich sytuacjach, które miały miejsce, jednak miał niezły ubaw z tego, że zawstydzał swojego młodszego kolegę. Tym razem jego zmysł geniusza go nie zawiódł i znowu przyciągnął w dość dziwnym momencie do mojej pracowni.
     Jonghyun postąpił krok do przodu, a na jego ustach zaigrał cwaniacki uśmieszek. Już wiedział, że coś się szykuje i będzie miał okazję, żeby mnie zawstydzić. Mimowolnie zasłoniłem sobą zdjęcie nieznajomego chłopaka. Nawet nie wiedziałem dlaczego tak zareagowałem. Co niby mogło być dziwnego w tym, że zrobiłem tak ładne zdjęcie chłopakowi?
     - Co ty tam przede mną ukrywasz? - Jonghyun drążył temat i ciągle podchodził bliżej, starając się zerknąć za moje plecy.
     - To nic takiego - dlaczego nagle zacząłem się bronić? - Kilka zdjęć, które niedawno wywołałem. Nie możesz ich jeszcze zobaczyć, bo eee... Nie są dobre.
      Jonghyun parsknął śmiechem.
      - Twoje zdjęcia miałyby nie być dobre? - spojrzał na mnie jak na idiotę i popukał się palcem w czoło. - Pokazuj te swoje dzieła.
      Starał się mnie odsunąć z drogi, ale ja cały czas stałem tam nieporuszony niczym kamień. W końcu Jjong przypomniał sobie o jednej jedynej metodzie, dzięki której może pozbyć się mnie z drogi. Zaczął mnie łaskotać, a ja musiałem się wykręcać od jego palców, więc mimowolnie odsunąłem się od zdjęcia chłopaka.
     Kiedy Jonghyun zobaczył to zdjęcie od razu zaprzestał swoich działań i tylko wpatrywał się w twarz nieznajomego. Stanąłem obok niego i skrzyżowałem dłonie na torsie, uśmiechając się do mojego dzieła.
      - To ten chłopak co ci dzisiaj wszedł w kadr? - zagadnął po chwili chłopak. - Całkiem ładniutki.
      Spojrzałem na niego ze zmarszczonymi brwiami, a ten musnął palcem wskazującym policzek nieznajomego ze zdjęcia i roześmiał się serdecznie, gdy zobaczył moją minę.
       - Wydaje mi się, że byłby dla ciebie idealnym modelem - powiedział po chwili poważnie. - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś go znajdziemy i uda nam się porobić mu zdjęcia. Tylko nieco inne niż z zaskoczenia - ostatnie zdanie dodał z łobuzerskim uśmiechem na ustach i uniesioną brwią ku górze.
       - Ach, hyung! - uderzyłem go lekko pięścią w ramię i roześmiałem się wesoło. - Mógłbyś chociaż na chwilę nie myśleć o dwuznacznych sytuacjach? Zachowaj te wyobrażenia o nagich mężczyznach dla siebie. Nie chcę, żebyś zanieczyszczał mój niewinny mózg tymi podłymi obrazami.
       Teraz Jjong zawtórował mi ze śmiechem i poklepał dłonią po plecach, unosząc znacząco brwi.
       - Już niedługo twój mózg nie będzie taki niewinny, uwierz mi - powiedział rozbawionym głosem i odgarnął mi włosy z twarzy. - Mam tylko nadzieję, że to chłopak zawróci ci w głowie, a nie jakaś głupia dziewczyna - ponownie odwrócił się w kierunku zdjęcia nieznajomego i uśmiechnął się wesoło. - Ten wydaje się całkiem sympatyczny.
     Wywróciłem teatralnie oczami i powstrzymałem się od jakiegokolwiek komentarza. Jonghyun od dawna nie krył się ze swoją orientacją i ze swoimi preferencjami dotyczącymi chłopaków. Zachowywał się wobec mnie jak prawdziwy starszy brat, ale dalej nie mógł przeboleć tego, że mnie interesują tylko i wyłącznie dziewczyny.
      - Niestety muszę cię zmartwić papo Jjongu - powiedziałem rozbawionym głosem. - Wiesz, że chłopcy mnie nie interesują.
       Jonghyun westchnął teatralnie i przejechał dłonią po czarnych włosach, przybierając minę męczennika.
       - A szkoda, wielka szkoda - powiedział smętnym głosem.
     Skierował się w stronę drzwi, ale zatrzymał się z ręką na klamce i odwrócił głowę w moją stronę.
     - I jak ja cię wychowałem? - pociągnął teatralnie nosem. - Już miałem nadzieję, że wyjdziesz na porządnego chłopaka, a tu co? Znowu łamiesz mi serce tymi deklaracjami o przewadze dziewczyn nad chłopakami. To boli.
     Chwycił się za klatkę piersiową, w miejscu, w którym jest serce, a ja ponownie zareagowałem śmiechem i machnąłem na niego ręką, żeby już sobie poszedł.
      - O, czyli teraz chcesz się mnie pozbyć? - mówił pozornie urażonym głosem. - Okej, a chciałem ci postawić coś dobrego do jedzenia, ale jak nie to nie...
     Ostentacyjnie ruszył w kierunku drzwi, jednak dla mnie możliwość zjedzenia czegoś pysznego i to jeszcze za kasę Jjonga była zbyt kusząca, żeby odmówić. Poszedłem w jego kierunku i dorównałem mu kroku, co on przyjął z wesołym uśmiechem.
     - Więc co dobrego zjemy?

***

     Dzisiaj miał się odbyć konkurs taneczny. Jak nigdy się przed czymś takim nie denerwowałem, tak teraz nie mogłem ustać na nogach, bo byłem taki wytrącony z równowagi. Przez ostatnie dni myślałem o tym zdjęciu, które zrobił mi tamten chłopak. Mimowolnie zacząłem się martwić tym, że jakieś moje ujęcie znajduje się w rękach nieznajomej mi osoby. Nawet jeśli była to bardzo przystojna i sympatyczna osoba. W każdym razie to dalej jest nieznajomy!
     - Co cię trapi, młody? - usłyszałem za sobą głos chłopaka. - Znowu coś w domu?
     Obróciłem się w kierunku źródła dźwięku i zobaczyłem przed moimi oczami kolorową plamę, czyli Kibuma. Chłopak jak zwykle był ubrany chyba we wszystkie kolory tęczy, a na jego ustach igrał nieodłączny sympatyczny uśmiech. Był moim najlepszym przyjacielem od przedszkola i nie wyobrażałem sobie jakiegokolwiek ważnego wydarzenia bez obecności Key.
     - Nie, nie... - odparłem powoli. - Nic się nie stało. Po prostu trochę się denerwuję przed występem.
     - Oj, kochanie - powiedział słodkim głosem Kibum i wziął mnie w objęcia, przytulając z całej siły. - Nie masz się czym denerwować. Przecież wiesz, że jesteś genialny.
     Kibum był dla mnie jak matka. Może nie bez powodu nazywałem go swoją "ummą". Cały czas się o mnie troszczył i opiekował, mimo tego, że był ode mnie starszy o zaledwie dwa lata. To on był zawsze przy mnie, gdy potrzebowałem kogoś blisko siebie. Nigdy nie zaznałem zbyt dużego ciepła ze strony swojej matki, a Kibum mi to wszystko wynagradzał.
     Przytuliłem go mocniej i zaczerpnąłem nieco siły i otuchy z jego uścisku, po czym wyswobodziłem się z jego objęć, obdarzając go wesołym uśmiechem.
     - Mam nadzieję, że możesz tutaj zostać przez cały nasz występ, prawda? - powiedziałem, mierzwiąc jego krótkie blond włosy. - Wiesz, że bez ciebie nic mi się nie uda.
     Kibum tylko uniósł oczy ku górze, rozłożył ramiona i wzruszył nimi, jakby chciał powiedzieć: "No cóż ja poradzę na to, że jestem taki wspaniały i niezastąpiony?". 
     Zaśmiałem się wesoło i razem usiedliśmy na trybunach, oglądając innych uczestników konkursu. A raczej moich rywali. Większość z nich była naprawdę dobrze przygotowana, ale ja wiedziałem, że mój zespół jest od nich o niebo lepszy. 
     Po występach pięciu grup wreszcie przyszedł czas na nas. Jeszcze chyba nigdy w życiu tak bardzo się nie stresowałem jak wtedy. Zacząłem iść w kierunku środka sali. Wziąłem kilka głębokich oddechów i oglądnąłem się za siebie, żeby móc zobaczyć uśmiechniętą twarz Kibuma i jego kciuki uniesione ku górze. To dodało mi trochę pewności siebie, jednak za chwilę zobaczyłem coś niepokojącego. Na dole trybun stał jakiś chłopak z aparatem. Nie jakiś tylko ten. Ten, który ostatnio zrobił mi zdjęcie. Nie wiem dlaczego, ale nagle żołądek podszedł mi do gardła, a ja musiałem głośno przełknąć ślinę, żeby przemóc te nagłe mdłości. Dlaczego w ogóle reagowałem w ten sposób? Pewnie przyszedł tutaj, żeby porobić zdjęcia zawodnikom, a ja przecież nim jestem, więc nic w tym dziwnego.
     Na trzęsących się nogach wyszedłem razem z zespołem na środek sali. Występ się zaczął. Zawsze tańczyłem z zamkniętymi oczami, bo wtedy łatwiej było mi się skupić na wszystkich moich ruchach i dokładnie wiedziałem kiedy moje ciało ma zachować się w taki, a nie inny sposób. Tym razem nie mogłem pozwolić sobie na zamknięcie oczu, bo mój wzrok mimowolnie podążał w kierunku fotografa. Nie myliłem się. Robił mi zdjęcia. Tfu! Dlaczego o tym myślałem? Robił nam zdjęcia. Nam jako zespołu.
      Odetchnąłem kilkakrotnie i przechodziłem płynnie do kolejnych sekwencji ruchowych, ale za chwilę coś wyprowadziło mnie z równowagi. Zobaczyłem, że chłopak przypatruje mi się z wielkim uśmiechem na ustach. Mimowolnie moje wargi rozciągnęły się w takim samym uśmiechu, ale wytrąciło to moje ciało z dotychczasowego rytmu. Prawa noga zaczęła mylić mi się z lewą, a ja sam nie mogłem nad tym zapanować. Przez chwilę w mojej głowie panował istny chaos zanim wreszcie przypomniałem sobie kolejne ruchy. Jednak mimo tego dalej nie mogłem się skupić. 
      Do końca pokazu myślałem już tylko o tym uśmiechu i dopiero po chwili zorientowałem się, że nieznajomy zaczął mnie niepokojąco intrygować. Kiedy wreszcie skończyliśmy występ, z ulgą opadłem na krzesło obok Kibuma i zamknąłem oczy, nie chcąc myśleć o tym, co spotkało mnie na środku. Czułem, że zepsułem ten cały rok przygotowań, a przecież byłem gotowy na wszystko, co los postawiłby przede mną. Na wszystko oprócz drugiej osoby.
      Nie chciałem nawet znać wyników i niechętnie wyszedłem na środek po ich ogłoszenie. Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, że pomimo moich błędów zajęliśmy pierwsze miejsce! Chyba jeszcze nigdy tak bardzo nie cieszyłem się ze zwycięstwa, a przecież byliśmy już pięciokrotnymi mistrzami. Zacząłem rozglądać się za chłopakiem z aparatem, ale nie mogłem go nigdzie znaleźć.

***

     Przyjście tutaj to jednak był błąd. Chociaż w sumie skąd mogłem wiedzieć, że ten chłopak tutaj będzie? Całkiem przypadkowo postanowiłem wybrać się tutaj z Jonghyunem, żeby porobić zdjęcia tancerzom i nawet nie myślałem o tym, że spotkam tu Jego. Jjong nawet na chwilę mnie nie oszczędził i cały czas wygłaszał jakieś uwagi pod adresem nieznajomego chłopaka ze zdjęcia. Widział, w jaki sposób się w niego wpatruję, więc cały czas tylko komentował to jaki chłopak jest śliczny i jak się porusza.
      Siedziałem teraz na schodkach przed salą gimnastyczną, na której odbył się konkurs taneczny i przeglądałem zdjęcia. Wychwyciłem dużo dobrych ujęć tancerzy, jednak gdy dotarłem do sesji nieznajomego moje usta od razu wykrzywiły się w uśmiechu. Widać było, że taniec był jego pasją. Oddawał się temu bez pamięci, a mi udało się uchwycić tę miłość na zdjęciach.
      Wreszcie dotarłem do mojego ulubionego ujęcia. Chłopak patrzył się prosto w mój aparat z wielkim uśmiechem na ustach. Zaróżowione policzki i błyszczące włosy tylko dodawały mu dodatkowego uroku. Czułem, że to kolejne zdjęcie, które będę musiał wydrukować.
      - Przepraszam, czy mógłbyś mnie przepuścić?
      Z zamyśleń wyrwał mnie jakiś łudząco znajomy głos. Podskoczyłem jak oparzony i wstałem szybko ze schodów. Odwróciłem się w stronę źródła dźwięku i zobaczyłem nieznajomego ze zdjęcia. Byłem naprawdę zszokowany. Popatrzyłem na jego zdjęcie na swoim aparacie, a potem na jego delikatną twarz. On chyba zauważył moje osłupienie, bo zerknął na swoją fotografię, a potem przeniósł wzrok na moją twarz, wykrzywiając usta w ciepłym uśmiechu.
      - Tak, to naprawdę ja jestem przed tobą - odpowiedział rozbawionym głosem. - Myślisz, że wyskoczyłem do ciebie ze zdjęcia?
      - Nie... - zacząłem powoli, ale sam nie wiedziałem, co mam dalej powiedzieć. Naprawdę bardzo elokwentna odpowiedź.
      Chłopak tylko ogarnął włosy z twarzy, widocznie zadowolony z mojego zdziwienia. Jeszcze raz skierował wzrok na moją twarz i przechylił lekko głowę w prawą stronę. Cóż za uroczy odruch.
      - Nie uważasz, że może lepiej byłoby gdybyś znał chociaż imię fotografowanego chłopaka? - spytał aksamitnym głosem. - Ja też jestem bardzo ciekawy imienia fotografa, który cały czas robi mi zdjęcia. Więc jak?
      - Nie, to nie tak. Wcale nie robię ci cały czas zdjęć. - odpowiedziałem trochę bez sensu po czym razem z chłopakiem wybuchnęliśmy sympatycznym śmiechem. - Jestem Minho.
       Wyciągnąłem dłoń w kierunku nieznajomego. Już wkrótce nie będę mógł go tak nazywać. Wreszcie będzie znajomym. Ten ujął moją rękę w swoją i potrząsnął ją kilka razy po czym posłał mi sympatyczny uśmiech.
      - Jestem Taemin. Miło mi cię poznać.
      Taemin. Taemin. Taemin. Jakie piękne imię. Dopiero po chwili zorientowałem się, że zachowuję się dosyć dziwnie, bo dalej trzymałem ciepłą dłoń chłopaka w uścisku, więc szybko ją wypuściłem i odchrząknąłem znacząco.
      - Mi również jest miło cię poznać.
      Niestety nie udało się nam zamienić więcej zdań, bo nagle koło chłopaka pojawiła się jakaś kolorowa plama. Zacząłem się przez chwilę zastanawiać czy to chłopak, czy dziewczyna. Hm, chyba jednak chłopak.
       - Minnie, chodźmy już do domu - powiedział sympatycznym głosem, ale lekko zmarszczył brwi, gdy mnie zobaczył. Wziął chłopaka pod rękę i wyminął mnie, nie odzywając się więcej ani jednym słowem.
     Chciałem jeszcze coś powiedzieć Taeminowi, ale niestety nie miałem już takiej okazji. Po chwili pojawił się koło mnie Jonghyun i zaczął wpatrywać się w te dwie osoby, które ciągle miałem przed swoimi oczami.
     - Co to za dwójka? - zapytał zainteresowany. - A ta kolorowa plama to chłopak czy dziewczyna?
     Roześmiałem się i spojrzałem na niego z uniesionymi brwiami, klepiąc go po ramieniu.
     - To chłopak, a poza tym to chyba jakiś znajomy tego nieznajomego, któremu zrobiłem ostatnio zdjęcie - pokazałem dłonią na osobę idącą koło kolorowej plamy.
     - Aaa, to przecież nasz "nieznajomy ze zdjęcia", tak? - uśmiechnął się znacząco w moim kierunku. - Wiesz jak ma na imię?
      - Taemin. Ma na imię Taemin.
      Razem z poznaniem jego imienia otworzyły się przede mną nowe możliwości. Miałem wielką nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się go zobaczyć i ponownie zrobić mu zdjęcia. Kto wie? Może nawet kiedyś zgodzi się dla mnie pozować?
      - Chodź młody, idziemy coś zjeść - rzucił do mnie Jjong i razem ruszyliśmy w kierunku miasta.



5 komentarzy:

  1. Ty to wiesz, jak mi poprawić popołudnie! ^^
    Ten rozdział wcale nie był nijaki! Był... słodki! ^^ papa Jjongie i umma Key są taaacy kochani!! *.* Minho kojarzy mi sie z prześladowcą (ale ja mam tak zawsze, kiedy jest wątek zakochanego fotografa >.<)
    Czyli ty twierdzisz, że 10 rozdziałów to krótkie opko? Eee tam! To prawie epopejka jest! >.< JA CHCĘ JUŻ KOLEJNY!!! *.*
    Ślę całusy! ☆

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah. XD Chcę zrobić z tego krótkie opowiadanie, ale znając moje umiejętności do rozwlekania fabuły to boję się, że wyjdzie z 10 rozdziałów. :D Dlatego już od razu uprzedzałam. :P

      Usuń
  2. AISHA. AISHA. AISHA.
    Uwielbiam Cię. :D Ty naprawdę wiesz, co Bere może uszczęśliwić w te nudne, sobotnie popołudnie. Aż pisnęłam, gdy siedziałam sobie z rodzinką w salonie, przeglądając bloggera na komórce i widząc, że dodałaś rozdział. *^*
    Najpierw miałam taki trochę midfuck, bo widzę całkiem inny tytuł opowiadania, a potem mi się przypomniało, że przecież miałaś pisać coś zupełnie innego! Trochę zabolało, że co u JongKey dowiem się dopiero za tydzień, acz już po przeczytaniu mój zawód nieco się zmniejszył. Bo Fix me zdaje się być równie ciekawe co Love makes us liars!
    Taemin to złoty dzieciak, już go uwielbiam. W ogóle to przez cały czas czytania uśmiechałam się jak dureń do monitorka, aż dziwne, że nikt nie zwrócił mi na to uwagi. XD Baaaardzo dobrze rozumiem zaaferowanie Minho aparycją Taemina i w ogóle jego fotogenicznością, bo ja również jestem nimi zuroczona. On tak cudownie wychodzi na zdjęciach... aaaaa.
    Kibum jak zwykle kolorowy i wesoły - to dobrze, lubię go takiego. Minnie miał trudną przeszłość i w sumie też rzeczywistość, więc cieszę się, że spotkał kogoś takiego jak Key. Takie osóbka strasznie dużo wnoszą w szare życie. c:
    Co do tych treningów... i 15 kółek. Przypomniały mi się moje zajęcia i aż rozbolały mnie mięśnie. D: Trener czasem kazał biegać nam i po 30, czasem normalnie, czasem za karę. Do tego jeszcze jakieś pompki, brzuszki i, o zgrozo, PRZYSIADY. Biedny Taemin. Ale z drugiej strony to dobrze, bo takie treningi siłowe naprawdę dużo dają! Właśnie dzięki nim chłopcy zdobyli piąty raz z rzędu pierwsze miejsce, prawdaa? ^^
    Huhu, to teraz już będę wyczekiwać rozdziałów do dwóch opowiadań, jak nie trzech (no mam nadzieję, że kiedyś odwiesisz This is how we live ;;).
    Pozdrawiam i chęci życzę. I wenyy. :333
    [yoru-ni-sasayaku.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa! No i! Śliczny ta okładka do opowiadania, naprawdę. <3 Lubię tę sesję. c: No i gif 2min. Mwahahahaha, Minnie, ty mała, ruda wredoto. :33

      Usuń
  3. och, świetnie się zaczyna ^^ ta akcja z tym, że Taemin wszedł w kadr i Minho uchwycił go na zdjęciu była genialna xD na razie w ogóle nie kojarzę teledysku, o którym mówiłaś, z czego się cieszę, bo przynajmniej nie będę porównywać i czekać na nie wiadomo co ^^ Key, hahah kolorowa plama ^^ czyżby miał być też JongKey? kurczę, tyle teraz czytam opowiadań yaoi z 2min i JongKey, że sama napiszę o nich jakieś one shoty *.*

    OdpowiedzUsuń