piątek, 1 marca 2013

[Love make us liars: Rozdział 1] I will always stand by your side.

Tytuł opowiadania: Love make us liars
Rozdział: I
Tytuł rozdziału: I will always stand by your side.
Paring: Jonghyun x Key (JongKey)
Ostrzeżenia: brak


     - Nie chcę!
     Key zawodził tak samo przed każdym występem na żywo. Chyba jako jedyny z całego zespołu przyznawał się do tego, że każdy występ to nowe ryzyko - zawsze może pójść coś nie tak. Inni członkowie SHINee udawali, że są silni i takie wyjścia na scenę to dla nich chleb powszedni, ale tak naprawdę w środku również cali się trzęśliśmy. To był nasz pierwszy wielki koncert w Korei. Jak mogliśmy się przed czymś takim nie stresować?! Wszyscy zastanawialiśmy się jak zostaniemy przyjęci przez fanów. Mimo tego, że nasze płyty w szybkim tempie znikały z półek sklepowych to i tak baliśmy się, że coś zepsujemy i nasza kariera się skończy.
     - Key! Bądźże już cicho! - krzyknął do niego Onew, który cały czas podśpiewywał sobie pod nosem swoje partie w piosence. - Nie chce mi się już tego słuchać. Cały czas gadasz tylko o jednym i tym samym, a potem cieszysz się występem na scenie. Nie marudź, proszę.
     Z liderem nikt się nie sprzeczał. Zresztą i tak nikt nie chciał się kłócić, bo wszyscy byli zajęci swoimi sprawami. Minho leżał i przesłuchiwał piosenki na telefonie, Taemin gdzieś się zapodział - pewnie znowu ukrył się w szafie i popijał mleko bananowe, jak przed każdym występem - a ja po prostu siedziałem na kanapie ze schyloną głową i wpatrywałem się w podłogę, intensywnie nad czymś myśląc. Nie słuchałem nawet tego, co Onew i Key do siebie mówili, byłem zbytnio przygnębiony.
     A co właściwie się stało? Nic wielkiego, ale zawsze łapałem doła przed wejściem na scenę. Wszystkiego mi się odechciewało i miałem ochotę stąd uciec, jednak zaraz potem wpadałem na scenę i widziałem tych wszystkich ludzi, którzy przyszli nas oglądać - wtedy od razu robiło mi się lepiej.
     - Jjong, czy Ty mnie w ogóle słyszysz? - Key podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu, na co od razu się otrząsnąłem i strząsnąłem ją, szybko wstając. - Mówiłem, że za chwilę wchodzimy. Co się znowu stało?
     Z oczu Key można było wyczytać wielką troskę o przyjaciela. On zawsze był przy każdym, kto był zdołowany i pomagał mu w ciężkich chwilach. Jak nikt inny potrafił zrozumieć. Porozmawiać, gdy tego potrzebowałeś bądź posiedzieć z tobą w ciszy, gdy miałeś wszystkich dość.
     - Nic, nic - odpowiedziałem z uśmiechem na ustach. - Po prostu się zamyśliłem. To jak, biegniemy na scenę?
     Key nie trzeba było długo przekonywać. Od razu zaczęliśmy się ścigać, który pierwszy dotrze do schodków, prowadzących do sceny. Niestety tym razem Kibumowi udało się znaleźć tam jako pierwszy i skwitował to zwykłym wystawieniem języka w moim kierunku, na co uderzyłem go lekko w ramię, śmiejąc się razem z nim.
     Uformowaliśmy koło i objęliśmy się za ramiona, spoglądając sobie nawzajem w oczy. Onew jako lider chciał zagrzać nas do tego występu, tak żebyśmy mogli zapamiętać go na długo. Ja jednak prawie w ogóle go nie słuchałem i mechanicznie wykonywałem wszystkie czynności.
     Po kilku chwilach wpadliśmy na scenę. Od razu uderzył nas krzyk tysięcy fanów. Byliśmy w wielkim szoku. Nie mieliśmy pojęcia, że aż tak wiele osób przyjdzie na koncert i naprawdę chwyciło nas to za serce.
     Zaczęliśmy śpiewać Replay i od razu zachciało nam się płakać. Dlaczego? Wszyscy śpiewali razem z nami. Nie ma większego powodu do dumy dla artystów, jak tłum fanów, który zna ich piosenki na pamięć.
      Byliśmy już w połowie występu. Koncerty SM słynęły z tego, że wokalistów praktycznie nic nie ograniczało. Mogliśmy robić co chcieli. Przebraliśmy się w swoje koszulki z napisem "SHINee World" i ubraliśmy spodnie w odpowiednich dla nas kolorach. Znaleźliśmy się na scenie i zaczęliśmy śpiewać Ready or Not, przy tym utworze zawsze mogliśmy się wyszaleć. Wszyscy krążyli niemal po całej scenie i na refrenie szybko kręcili się wokół własnej osi, przez co kilkakrotnie wpadaliśmy na siebie.
     Byłem upojony muzyką i po wykonaniu refrenu naprawdę mocno zaczęło mi się kręcić w głowie, przez co zacząłem zataczać się po scenie jak pijany. Zatrzymałem się dopiero na Key, a gdy ten zobaczył jak się zachowuję, zaczął się ze mnie śmiać. Naprawdę nie czułem się dobrze i nie mogłem odróżnić góry od dołu, więc przytuliłem się do boku Key, chcąc, żeby świat się na chwilę zatrzymał. I się udało. Kibum objął mnie mocniej w pasie i przytrzymał, żebym się nie przewrócił. Podczas swojej części w piosence maszerował ze mną przez całą scenę, zachowując się tak, jakby śpiewał do mnie. Powoli odzyskiwałem świadomość i zacząłem się śmiać, a następnie zarzuciłem rękę przez ramię Key i zacząłem śpiewać swoją część, spoglądając na niego i wykonując do niego przeróżne miny, tak żeby zaczął się śmiać. Naprawdę stanowiliśmy zgrany duet. Wszyscy fani byli zafascynowani tymi dwoma chłopakami.
     Koncert pomału zbliżał się do końca, a my jako ostatnią piosenkę zaśpiewaliśmy One, która zawsze wywoływała chociaż małe łezki w naszych oczach. A szczególnie w oczach Key. On niemal już na pierwszych wersach piosenki rozkleił się i zakrywał swoją twarz, żeby nikt nie widział jak płacze. Chłopakom od razu zrobiło się go żal. Oczywiście to ja pierwszy się przy nim zjawiłem. Podczas, gdy Onew śpiewał swoją partię w piosence, zbliżyłem się do Kibuma i stanąłem przed nim, spoglądając mu z troską w oczy.
     - Bummie, co się dzieje? - zapytałem powoli i widząc, że Key nie może się zdobyć na żadną odpowiedź, westchnąłem cicho. - Pewnie chodzi o to, że koncert się kończy, prawda? - Kibum pokiwał lekko głową, na co zacząłem się subtelnie śmiać.
     Nikt nie płakał z tak błahych powodów, jak Kibum, który teraz opuścił twarz i zaczął zakrywać sobie ją dłońmi, tak żeby nikt go nie widział.
     - Ej, ej - szepnąłem do niego i palcem wskazującym prawej dłoni, uniósłem podbródek Key, odsuwając jego dłoń z twarzy. - Nie płacz. Będzie jeszcze mnóstwo takich koncertów, zobaczysz.
     Na te słowa Kibum zaczął jeszcze bardziej płakać, a ja zrobiłem się bezradny. Wziąłem jego twarz w swoje dłonie i zacząłem kciukami wycierać jego policzki z łez, śmiejąc się do niego.
     - Spokojnie. Jak przestaniesz płakać to zabiorę cię jutro na gorącą czekoladę, co ty na to? - Mówiłem do niego cicho i tutaj zrobiłem przerwę po nadszedł czas na moją część piosenki, a podczas jej wykonywania słyszałem cichy śmiech przyjaciela. Dopiero, gdy ją odśpiewałem, spojrzałem ponownie na Key, na którego policzkach już pomału zasychały łzy, a teraz już tylko pociągał nosem. - Tak lepiej, prawda? Nie ma o co płakać.
      Powiedziałem kojąco i objąłem chłopaka ramieniem, przytulając do swojego boku i śpiewając resztę piosenki razem z przyjacielem. Reszta chłopaków również zebrała się wokół nas i zaczęli pocieszać Kibuma, jednak nikt nie był z nim tak blisko jak ja.
     Po skończonym koncercie szybko się zebraliśmy i wsiedliśmy razem do samochodu. Ja i Kibum z tyłu, Tae i Minho na środku, a Onew na miejscu pasażera. Wszyscy byli zmęczeni i strasznie chciało nam się spać, a czekało nas jeszcze trochę drogi do wspólnego mieszkania. Onew już prawie zasypał, a maknae i Minho gadali ze sobą o nieistotnych sprawach związanych z koncertem. Przez chwilę wpatrywałem się w wiadomości na telefonie, a Kibum siedział wyjątkowo cicho, spoglądając w okno. W pewnym momencie zaczęło mi to przeszkadzać. Obróciłem się w jego kierunku, przekrzywiając głowę na prawą stronę i bacznie go obserwując.
     - Coś się stało? - powiedziałem do niego, a Key lekko drgnął, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę, że ktoś go o coś zapytał.
     - Nie, nie. Po prostu myślałem sobie o koncercie. - Odpowiedział z lekkim uśmiechem błąkającym się po ustach. Po dłuższej chwili spojrzał na mnie i położył mi dłoń na udzie, spoglądając na moją twarz. - Jjongie, dzięki, że wtedy ze mną byłeś. Bez ciebie to już chyba całkiem bym się rozkleił i nie potrafiłbym przestać płakać.
     - Nie ma sprawy - Zaśmiałem się do niego i położyłem swoją dłoń na jego dłoni, uśmiechając się tym swoim uroczym uśmiechem.
     - Pamiętasz, że wisisz mi jedną gorącą czekoladę, prawda? - Na ustach Key pojawił się zawadiacki uśmieszek, a ja zrobiłem zagubioną minę, nie wiedząc o co chodzi. Na to tylko czekał. Kibum klasnął w dłonie i pokazał na mnie palcem. - Ha! Mam cię! Wiedziałem, że zapomnisz. Niestety tak szybko mi się nie wywiniesz i czekam na tę czekoladę.
     Wytknął język w moim kierunku, na co zacząłem się śmiać i pacnąłem go w rękę, zrzucając ją ze swojego uda. Jeszcze przez chwilę rozmawialiśmy o błahych i nieistotnych rzeczach, aż wreszcie zachciało się nam spać. Moja głowa samoistnie zaczęła się schylać ku dołowi, aż wreszcie wylądowała na ramieniu Kibuma. Ten był już ledwo żywy i mało co kontaktował, więc tylko objął mnie w pasie i przytulił do siebie, jakby był poduszką, kładąc policzek na mojej głowie i zasypiając.
     Obudziło nas potrząśnięcie Tae, który zaczął krzyczeć nad naszymi głowami, żebyśmy wreszcie wstali. Niewyraźnie zacząłem przecierać oczy i dopiero po chwili spostrzegłem, że spaliśmy przytuleni do siebie. Odskoczyłem szybko, ale Tae i tak cały czas miał minę, która mówiła "I tak wiem co wy tam robiliście".
     Szybko wygrzebaliśmy się z samochodu i powoli zacząłem iść w kierunku domu. Kibum dalej był strasznie zaspany, więc podszedł do mnie i chwycił mnie pod rękę, chowając dłoń do kieszeni swojej bluzy, tak że nasze ramiona utworzyły literę X. Po omacku weszliśmy do domu i nawet nie włączyliśmy światła - po prostu skierowaliśmy się do swoich pokoi. Dzieliłem go z Key, a Tae, Minho i Onew mieścili się w kolejnym.
     Nikt nawet się nie rozebrał - od razu rzuciliśmy się do łóżek. Niestety nie przyszło mi spać zbyt długo. Poczułem, że ktoś szarpie mnie za ramię. Miałem ochotę temu komuś przywalić, ale zmusiłem się do tego, żeby podnieść zaspaną powiekę i zobaczyłem jednego z ochroniarzy naszego menadżera.
     - Szef chce cię widzieć - powiedział głębokim głosem, a ja zacząłem się wykłócać, jednak ten tylko podniósł mnie za kołnierz i postawił na nogach. - Teraz.
     Jeśli menadżer chciał mnie widzieć teraz, o tej porze, to był to naprawdę zły znak.

2 komentarze:

  1. Ojoj jakie slodziutki jongkey*.* po prostu miodzio *.*
    Tylko czego chce menadzer, ze nie daje Jongowi spac po koncercie? Xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Key, Key, Key! Uwielbiam tego typka, jest taki mega wrażliwy i przy tym taki uroczy! Jeszcze jak Jjong ocierał mu łzy na koncercie, a potem razem zasnęli w samochodzie.. *.* nic mnie tak nie rozczula, jak właśnie takie akcje ^^

    OdpowiedzUsuń