środa, 13 lutego 2013

[This is how we live: Rozdział 2] Tak blisko, a jednak ciągle zbyt daleko.

Tytuł opowiadania: This is how we live
Rozdział: II
Tytuł rozdziału: Tak blisko, a jednak ciągle zbyt daleko.
Paring: Jonghyun x Key (JongKey), Taemin x Minho (2MIN)
Ostrzeżenia: brak


     Tej nocy Jonghyun spał naprawdę niespokojnie... A właściwie nie mógł w ogóle zasnąć, bo ciągle słyszał chrapanie Key, które wyprowadzało go z równowagi. Nie dość, że zajął, bez pozwolenia, większą część jego szafy - oczywiście mebel Divy był za mały, żeby pomieścić wszystkie koszulki, bluzki, spodnie, buty i dodatki - to jeszcze teraz musiał tak strasznie hałasować. Jjong miał ochotę mu wsadzić poduszkę do ust, żeby się wreszcie zamknął.
     Po kolejnych kilku chwilach stwierdził, że jednak nie może tego znieść. Podniósł się i usiadł na łóżku, spoglądając na śpiącego współlokatora. Kto by pomyślał, że teraz wygląda tak niepozornie, a w rzeczywistości chowa w sobie tak wiele złości. Wstał z materaca i podszedł do miejsca, w którym spał Key. Spojrzał na jego spokojną twarz, która wyglądała tak niewinnie, gdy spał i po chwili znowu usłyszał chrapanie wydobywające się z jego ust. Przewrócił oczami i już miał ochotę coś mu zrobić, gdy usłyszał, że Kibum coś mamrocze. Kucnął koło niego i przysunął się trochę bliżej, żeby usłyszeć co ten mówi.
      - Przeklęty Jonghyun... - mamrotał śpiący Key. - Nie, nie pożyczę Ci mojej różowej koszulki. Tylko ja mogę chodzić w różowym i zostaw to mleko bananowe - ono jest Taemina.
     Dosyć niewyraźnie gadał do siebie, jednak Jjong zrozumiał prawie każde wypowiedziane przez niego słowo. Uśmiechnął się do siebie, bo chłopak gadał naprawdę od rzeczy i nie zdawał sobie sprawy z tego, że mówi przez sen. A jednak - mówił o nim. Ciekawe co takiego działo się w jego podświadomości, że pomyślał akurat o Jonghyunie.
     Już miał podnieść się i wyjść do innego pokoju, gdy zobaczył, że Key zaczyna się wiercić. Trochę się przeraził, bo pomyślał, że za chwilę się obudzi i zobaczy jak blisko niego jest. Kibum tylko wyciągnął rękę przed siebie i zaczął machać nią w powietrzu, jakby czegoś szukał. Jonghyun przyglądał mu się w zdziwieniu, gdy Key napotkał opór w postaci jego dłoni i chwycił ją, zaciskając na niej swoje długie palce. Jjong odruchowo chciał się odsunąć, ale w tym momencie na ustach śpiącego pojawił się błogi uśmiech i wreszcie przestał chrapać. Zdezorientowany Jonhyun spoglądał to na jego twarz, to na ich dłonie i zaczął kręcić znacząco głową. Matko, co się tutaj wydarzyło? Przecież jeszcze wczoraj na mnie wrzeszczał, a teraz trzyma mnie za rękę? To chore. Jednak początkowa niechęć do Kibuma zaczęła w tym momencie maleć. Puścił lekko jego rękę i miał dość czasu, żeby poznać każdy jej szczegół. Obejmował wzrokiem jego długie palce, badał dotykiem kształtne paznokcie i miękkie wnętrze dłoni. Jego dłoń nie nosiła na sobie żadnych znamion ciężkiej pracy fizycznej przez co miało się wrażenie, że trzyma się nie rękę, ale piórko. Jednocześnie ta delikatna dłoń wiele świadczyła o jej właścicielu - Kibum był tak samo wrażliwy i kruchy jak jego ręce. Czuł jakby to właśnie tam było jego miejsce - jego ręka w swojej dłoni, to wyglądało tak naturalnie. 
     Wyrzucił z głowy te wszystkie myśli i jak oparzony odskoczył od Key, o mały włos nie uderzając głową o swoje łóżko. Muszę stąd jak najszybciej odejść. Wyszedł z pokoju i mimo tego, że miał ochotę trzasnąć drzwiami, tylko zamknął je cicho. Zszedł na palcach po schodach i udał się do łazienki po czym stanął przed lustrem, wpatrując się w swoją twarz. Coś złego się ze mną dzieje. Powinienem nienawidzić Kibuma. Nie istnieje powód do tego, żebym czuł do niego cokolwiek innego. Odkręcił kran i opłukał twarz wodą, podnosząc ponownie głowę i wzdychając do swojego odbicia w lustrze.
     - Jesteś nienormalny. Ogarnij się człowieku - mówił do siebie. - Ktoś chwycił cię za rękę, a ty zachowujesz się, jakby to znaczyło, że jesteś miłością jego życia.
      Pokręcił głową z niedowierzaniem. Sam fakt, że wymówił słowo "miłość", był przerażający. Podwójnie przerażający był kolejny fakt: powiedział to mając na myśli chłopaka. Miał ochotę sobie solidnie przyłożyć, ale jednak się od tego powstrzymał. Woda, która spływała po jego twarzy, teraz zmoczyła mu cały podkoszulek. Szybko chwycił ręcznik i wytarł się nim, a potem ruszył z powrotem do pokoju. Key dalej spał, jednak tym razem już nie chrapał. Całe szczęście. 
     Nie mógł położyć się spać w mokrej koszulce, więc stwierdził, że skorzysta z tej okazji, że jego współlokator śpi i zmieni ubranie. Otworzył swoją szafę i wyjął biały podkoszulek po czym rzucił go na łóżko, zamykając drzwiczki mebla. Podszedł do materaca i ściągnął przez głowę mokrą bluzkę, schylając się po podkoszulek. Nagle usłyszał cichy krzyk Keya.
     - Co ty robisz?! - wydarł się, mierząc go wzrokiem i dopiero gdy później uświadomił sobie to, że Jjong jest przed nim goły go pasa, zasłonił sobie oczy rękami. - Zgodziłem się na dzielenie z tobą, ale nie na oglądanie cię robiącego striptiz. Ubierz się!
Jonghyun spojrzał na niego i zaczął się śmiać kpiąco, kręcąc niedowierzająco głową. On się zgodził, tak? Czyli niby robi mi łaskę tym, że ze mną mieszka? Spojrzał na chowającego się Kibuma, chociaż widział, że ten nie zasłonił całkowicie oczu i podglądał go przez palce.
     - Jesteś jakiś dziwny - odpowiedział mu swoim aksamitnym głosem. - Wstydzisz się półgołego faceta? Człowieku, mamy dokładnie to samo, nie ma żadnego powodu, żebyś sobie zasłaniał oczy.
     Parsknął pod nosem i zarzucił na siebie podkoszulek, obracając się znowu tyłem do Key, który z nieskrywanym zainteresowaniem wpatrywał się w ruch jego ramion, gdy zakładał bluzkę. Po chwili jednak odwrócił wzrok, udając, że nie może znieść jego widoku.
     - Oj, zamknij się - powiedział, przewracając oczami. - Idź po prostu spać i następnym razem mnie uprzedź jak będziesz chciał zrobić przede mną striptiz. W porę się wyniosę, żeby nie spalić sobie oczu.
     Jonghyun tylko zaśmiał się drwiąco i wsunął pod kołdrę, obracając tyłem do Kibuma. Po chwili odchylił się na chwilę do tyłu i powiedział do niego:
     - Następnym razem, jak będziesz chciał potrzymać się z kimś za ręce to wybierz kogoś innego, a nie mnie. Przez ciebie będę musiał ją teraz wysterylizować i spalić.
     Kibum popatrzył na niego z szeroko otwartymi ustami. O co mu znowu chodzi? Przewrócił oczami i gdy Jjong obrócił się plecami, ten wystawił język w jego kierunku. Przecież wcale nie trzymałem go za rękę. Z kim ja pracuję?! Obrócił się w drugą stronę, żeby nie musieć na niego patrzeć i szybko odpłynął w błogi sen.
     Z Jonghyunem nie poszło tak łatwo. Mimo tego, że teraz nie nękało go chrapanie Key, to jego głowy wdarło się zbyt dużo niepożądanych myśli. Z tyloma problemami nie można po prostu pójść spać jak gdyby nigdy nic. Key dotknął jego ręki, przecież to całkowicie bez sensu - co z tego, że zrobił to, gdy śnił, ale jednak nawiązał z nim kontakt fizyczny. Jjong sam nie wiedział czy jest z tego szczęśliwy, czy nie. Z pewnością nie powinien. Za dużo o tym myślę. Roztrząsam to cały czas, a przecież nic takiego się nie wydarzyło. Faktycznie nic się nie wydarzyło, ale on nie mógł zasnąć już do samego świtu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz